Od Autorki
Chciałam Serdecznie podziękować wam za każdy miły komentarz. Bardzo mi pomagacie i wspieracie.
Dziękuje też Kath za te wszystkie poprawy :D
Miłego Czytania .
Hermiona
Czas
dłużył się niemiłosiernie, a korytarze ciągnęły w
nieskończoność. Byłam u kresu załamania, nie wiedziałam gdzie
jestem, pogubiłam się i już nie patrzyłam gdzie idę myślami
odpłynęłam daleko.
Teraz
jestem Hermiona Jane Riddle, moje życie się zmieni, a ja już się
zmieniłam. Kim tak naprawdę jestem, jakie jest życie czarodzieja z
mugolskim nałogiem? Jakie jest moje życie? Jaka jest moja rola w
tej morderczej grze zwanej życiem? Jaka ja naprawdę jestem?
Na
dzień dzisiejszy wiem o sobie tylko parę rzeczy. Mianowicie :
1.
Jestem czarownicą najczystszej krwi.
2.
Mam brata i ojca czyli nie jestem sierotą.
3.
Moje życie kończy i zaczyna się od jednej rzeczy - strzykawki.
4.
Z przyjaciół została mi tylko Gin.
5.
I jest Malfoy.
Malfoy...
Chwila dlaczego ja w ogóle o nim myślę? Bo jest... No właśnie
kim? Kim jest naprawdę Draco Malfoy? Czy ja go kiedyś znałam?
Nigdy....
Nagle
poczułam jak uderzam w coś miękkiego i lepkiego i prawie ląduje
pupą na twardej marmurowej posadce. Gdyby nie czyjeś silne ramiona,
które mnie przyciągnęły. Usłyszałam lekkie posapywanie.
-
No proszę czyżby nasza Ridldlówna się zgubiła? - zachrypnięty
męski głos wysyczał mi do ucha.
-
Puszczaj... Ty, ty... Kim ty w ogóle jesteś?
-
Goyle. - poczułam jak ogarnia mnie fala obrzydzenia.
-
Puszczaj, ty skretyniała nic nie warta szumowino!!! - wrzasnęłam
gdy jego ręce znalazły się na mojej pupie.
-
A co jeśli nie chcę? - teraz ogarnęła mnie panika. Dobra Hermiono
spokojnie.
Po
pierwsze, jest od ciebie większy dużo większy no i silniejszy
czyli jak dasz mu kopa albo po mordzie to pewnie nie poczuje przez tą
górę tłuszczu.
Po
drugie przygwoździł cię do ściany.
Po
trzecie nie możesz dosięgnąć różdżki.
Po
czwarte zamiast mózgu ma galaretę więc pewnie nie myśli.
Wrzasnęłam,
tylko to mi pozostało. Cholera, nie dam sobie rady sama, jednak
próbowałam .
Spokojnie
Herm z większym bydłem miałaś do czynienia.
No
właśnie czego nauczył cię Luc ?
-
Dobrze Ci radze ty sukinkocie jeśli nie chcesz poczuć co to gniew
kobiety. -warknęłam i wbiłam paznokcie w jego " talię "
na co on tylko się zaśmiał.
-
Jaka ostra, ciekawe czy jesteś taka... Aaaaaaaa ty wariatko!!!
-
Mówiłam i ostrzegałam, a teraz zabierz to krowie cielsko i
spierdalaj póki Ci życie miłe śmieciu - miałam tak przesłodzony
głos, że aż się skrzywiłam, a w tym samym czasie chłopak
próbował ugasić ogień ze swojej koszulki i spodni.
"
No tak wieka Hermiona umie panować nad ogniem "
- szepnęło sumienie.
Taaa
ale on się zaraz spali.
"
To mu pomóż wariatko "
- warknęło.
Ale
on mnie napastował!
"
Ale ty nie jesteś nim, jesteś ponad to."
-
Kurwa. - szepnęłam gdy poczułam, że moja różdżka gdzieś
wypadła w całej tej szamotaninie.
Zaczęłam
nerwowo rozglądać się po korytarzu gdy drzwi po drugiej stronie
otworzyły się z hukiem.
-
Co tu do jasnej... - warknął poirytowany Draco Malfoy lecz chwile
puzniej na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
-
Malfoy weź go ugaś ja... - nie czekając wyjął różdżkę i
posłał na chłopaka strumień lodowatej wody.
-
Zmiataj. - popatrzyłam na zdenerwowanego chłopaka, który podnosił
się z podłogi.
-
Jeszcze mnie popamiętasz ty nic nie warty... - warknęłam lecz
zatrzymałam się w połowie bo on już znikł za rogiem.
-
Co ty mu zrobiłaś? - dopiero teraz spojrzałam na chłopaka, który
wpatrywał się we mnie intensywnie.
-
Moja różdżka gdzie ona jest? - mruknęłam i zaczęłam rozglądać
się po podłodze, a gdy ją podniosłam spojrzałam na rozbawionego
chłopaka.
-
No co Ci takiego zrobił?
-
Dobierał się do mnie... Wiesz bo ja...
-
Nie możesz trafić z powrotem... - widziałam, że chce zmienić
temat. I widziałam jak zacisnął ręce w pięści.
-
Yhmmmm. - odpowiedziałam szczerze zdziwiona jego zachowaniem.
-
Chodź, zaprowadzę cię. - jeszcze chwile się śmiał gdy nagle
spoważniał i spojrzał na mnie intensywnie.
-
Więc nie masz się czym przejmować powiadomię kogoś o tym...
incydencie. - tylko kiwnęłam głową , bo co niby miałam
powiedzieć? Gdy stanęliśmy pod drzwiami mojego pokoju znów na
mnie spojrzał lecz tym razem intensywniej....
-Więc
wiesz... już kim jesteś ?- przygryzł policzek, a ja mimo-woli
uśmiechałam się na ten widok kącikiem ust
-Tak
wiem - Nie chciałam mu ułatwiać
-Słuchaj
...bo...
bojaniewiedziałemijakośtakwyszłowieszkimjesteśmyimamnadziejężeniemaszmizazłealezrozumiemjakbędzieszczułasięzlewmojmtowarzystwie
- stał przede mną, a z jego oczu biła dziwna wiązanka uczuć .
-
Słuchaj, jak już mówiłam muszę to przemyśleć... Ja wiem, że
ty nie tolerujesz ludzi nieczystej krwi i rozumiem to, jednak...
-
Tak wiem - pokiwał głową ze zrozumieniem
-
Więc daj mi trochę czasu, a Ci odpowiem ok? -spojrzał na mnie ze
smutkiem jednak znów pokiwał głową. - Do zobaczenia na kolacji.
-Taaaa
wiesz... - na jego twarzy mimowolnie wy-tkwił uśmiech.
-
Trochę minie nim się połapiesz. Wejdę po ciebie jeśli Ci to
odpowiada...
-
Chętnie. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało
-
Taaa pa. - przesunął ręką po platynowych włosach i ruszył w
ciemny korytarz . Patrzyłam jak znikał, jak pochłaniał go cień.
Był wtedy taki...
-
O czym ja myślę? - mruknęłam i weszłam do pokoju z uśmiechem na
ustach. A w głowie miałam nadal te uśmiech i oczy pełne nadziei i
czegoś jeszcze...
Draco
Szedłem
szybkim krokiem przez ciemne korytarze w głowie miałem jedną myśl
: "Zabić".
Pierwszy
raz w mojej karierze Śmierciożercy miałem tak wielką ochotę
zabić. Bez skrupułów rzucić jedno z 3 Niewybaczalnych zaklęć,
Wpadłem do pokoju mojego byłego przyjaciela.
-Ty
pierdolony śmieciu. -warknąłem i przyłożyłem różdżkę do
szyj kolegi po fachu.
-
Co Ci Malfoy znów odbiło ? - Zapytał zdenerwowany
-Mi?
To TY dobierałeś się do Hermiony. -
-
Jeszcze wczoraj była nic nie wartą szlamą.- zaśmiał się na
głos, a ja chwilę stałem jak sparaliżowany
-
Crucio. - mruknąłem, a chłopak zwijał się w bólu i wrzeszczał.
-
Zamknji ryj! Powiem to tylko raz : jeszcze raz ją dotkniesz,
staniesz w jej cieniu lub coś podobnego, a nie podaruje psie! -
chłopak zawył jeszcze głośniej bo wzmocniłem zaklęcie. Nagle
drzwi otworzyły się z trzaskiem, a chwile później różdżka
wyleciała z moich rąk zrywając zaklęcie.
-
To jeszcze nie koniec będziesz zdychał ty plugawy brudny...
-
Draconie. - zesztywniałem i powoli odwróciłem się w stronę Toma.
-
Panie, ojcze. - obydwoje wyglądali na zdegustowanych
-
Wyjaśnisz co to ma znaczyć? -ukłoniłem się lekko i posłałem im
uśmiech nr. 6 ( czytaj. jestem niewinny ).
-
Oczywiście Panie , ojcze jeśli pozwolicie. Ten osobnik dobierał
się do Hermiony. Osobiście poczułem się odpowiedzialny pomóc jej
tak więc jest już w pokoju . - Tom zbladł momentalnie, a Lucjusz
wywołał na swoją twarz maskę.
-
Ahhhh Daconie, pozwolisz, że ja się nim zajmę. - widziałam, że
był zdenerwowany
-
Oczywiście Panie - mruknąłem.
-
No i dziękuje za troskę. - znów się ukłoniłem.
-To
mój obowiązek - widziałem zaskoczenie na dwóch twarzach jednak
wyszedłem z pokoju zostawiając dwójkę złych mężczyzn i
przestraszonego nastolatka na pastwę losu . Gdy wchodziłem do
pokoju zobaczyłem, że Megan i Logan siedzą w pokoju.
-
Kogo to diabli przywiali, gdzieś się podziewał Smoku ? -
Uśmiechnąłem się mimowolnie
-
Ratowałem tyłek pięknej dziewicy - spojrzeli na mnie
zdezorientowani. Gdy nagle Logan wstał jak oparzony
-
Hermiona...
-Właśnie
ona.
-Ale
kto? Co? - przewróciłem oczami.
-
Goyle, twój ojczulek się już nim zajmuje.
-
Z kąd ty...?
-
Bo sam miałem ochotę zabić. - wstałem z kanapy biorąc do ręki
Ognistą.
-
Czyżby mój braciszek się zakochał? - usłyszałem tuż przy
drzwiach łazienki głos siostry. I, że ona niby ze mną ma dzielić
geny? Niedorzeczność. Fakt była piękna : długie blond włosy
opadające do łopatek, duże oczy powalały swą zmysłowością, a
przykryte były grubą kaskadą rzęs. Figurę też miała
nienaganną, le gdzie jej do Granger...
-
Żartujesz, to tylko... Granger. - wszedłem szybko do środka by nie
widzieli jak robię się blady.
- Ehhhh
Granger coś ty ze mną zrobiła?- mruknąłem, a na mojej twarzy
pojawił się uśmiech. Lecz ten nie był oznaczony plakietką z
liczbą. Tym razem był to uśmiech tylko dla
Niej.
CDN