piątek, 31 maja 2013

Przedstawienie przez duże P - BONUS


 Tak więc kochani . Mimo tego iż dodajecie bardzo niewielką
 ilość komentarzy a wejść jest sporo dodaje Bonus. 
Nie robię tego by was zachęcić do dodawania opinii. 
Robię to dla tego że wiem iż czytacie a ja kocham pisać i chcę się z wami tym dzielić. 
Jak zauważyliście , zmieniłam trochę wygląd bloga
dąże do perfekcji tej strony i mojego stylu pisania w czym nieustannie pomaga Becia Dominika. 
Dziękuje Kochana .
 Za wasze choć nieliczne komentarze 
serdecznie dziękuje ponieważ gdy je czytam po ustach błąka mi się uśmiech . 
Dobra kwiatuszki dość biadolenia. 
Zapraszam do czytania.









Przedstawienie przez duże P”

Występują :
1. Draco Malfoy – Główny Bohater- Poszkodowany
2. Harry Potter – Główny Bohater – Poszkodowany
3. Ron Weasley – Bohater Drugoplanowy- Świadek Spisku
4. Pansy Parkinson- Autorka nie odpowiada za postępki owej
Ślizgonki;-)
5. Astoria – Bohaterka drugoplanowa - Histeryczka
6. Hermiona Granger – Bohaterka drugoplanowa, ale jakże ważna dla jednego z głównych bohaterów
7. Blaise-Diabieł – Sam się wprosił;-)
8. Popy – Bohaterka trzecioplanowa – Pielęgniarka
9. Severus Snape – Autorka sama nie wie co On tu robi....
10. Dyrektor – No cóż …. bez komentarza....
Równie ważni, lecz nieożywieni bohaterowie. Za ich występki autorka nie ponosi żadnej odpowiedzialności, w końcu taka natura rzeczy martwych… oj, przepraszam nieożywionych!;-)
11. Oświecenie
12. Scena
13. Kurtyna
14. Zamęt
No i na koniec sprawca tej całej hecy, czyli:
15. Autorka

Akt 1
Scena 1

(Skrzydło Szpitalne. Popy gdzieś znikła…)
Draco – Potter, jeśli to ty zrobiłeś, to trafisz tu jeszcze raz!
(Mówi przyciszonym głosem, masując skronie. Leży na łóżku
szpitalnym)
Harry - Dlaczego miałbym Cię zrzucić z miotły, Malfoy?! Ja
też spadłem!
(Z racji, że Złote Dziecko nie poturbowało się tak bardzo,
krzyczy i leży na łóżku szpitalnym)
Draco – Nie wiem Harry, może czegoś mi zazdrościsz?
(Leniwie patrzy na bruneta, który uparcie patrzy w sufit)
Harry - Czego niby?
(Po cichu: Jasne przecież ona ciebie uwielbia)
Draco – Może moich cudnych rysów twarzy lub blond włosów?
O! Albo niebieskich ocząt?
(Wylicza na palcach z poważną miną)
Harry – Nie przesadzasz to już podchodzi pod Narcyzm.
Kochasz kogoś prócz siebie?
Draco – Jasne, wszystkie piękne Hogwardzkie kobiety!
(Harry przewraca oczyma)
Harry – Rozpustnik...
(Harry patrzy w sufit, a Malfoy przegląda się w lusterku)
Draco – Hej, a może zrobić sobie pasemka?
(Nagle pojawia się Autorka)
Autorka - Co wy wyprawiacie?! Nie ma tego w scenariuszu. Malfoy,
odłóż lusterko!
Draco – A może jeszcze je rozjaśnić…?
(Mruczy, nie zwracając uwagi na autorkę)
Autorka - Kurtyna! Mamy tu przegrzanie tlenionego umysłu!
(Kurtyna upada)
Koniec Sceny 1

Akt 1
Scena 2

(Nadal SS. Popy nadal nie ma.)
Draco – Gdzie jest ta pielęgniarka? Mówiła, że zaraz przyjdzie.
(Blondyn wyraźnie jest zirytowany)
Severus – Słyszałem, że ma romans z Dropsem.
(Mówi cicho)
Harry – Z moim Dyrektorem?! BŁAAA…
(Wpada w płacz)
Severus – Nie podsłuchuj pajacu!
(Krzykiem sprowadza autorkę)
Autorka – Sev, co tu robisz!? Nie było Cię w scenariuszu!
Severus – Obiecałem sprawować pieczęć nad chrześniakiem!
(Wypina z dumą pierś)
Autorka – Wynoś się! Wojna się skończyła! Patrz coś narobił! Doprowadziłeś Pottera do płaczu! (Do bruneta) – Potter, nie becz! Nie ma tego na kartkach!
(Harry wyciera oczy i wydmuchuje nos w czerwoną chustkę z
niebieskimi misiami)
Severus – Zostanę…
(Mówi spokojnie)
Autorka (zdenerwowana) – Nic z tego!
Severus – A właśnie, że tak…
(Uderza czarnym trzewikiem w podłogę)
Autorka – Skoro tak stawiasz sprawę. Scena!
(Scena pochłania nietoperza. Poszkodowani są zdumieni, zaintrygowani i wystraszeni jednocześnie)
Draco i Harry – Już będziemy grzeczni!
Autorka (szepcze) - Chciałabym wierzyć… (Znika)
Harry – Pamiętasz scenariusz?
(Malfoy, dumnym głosem)
Draco - Kazałem skrzatowi się za mnie nauczyć.
(Potter wali się z otwartej dłoni w czoło. Kurtyna opada.)
Koniec Sceny 2

Akt 1
Scena 3

(Skrzydło Szpitalne. Popy znów nie ma! Autorka się irytuje…)
(Do sali wpada Ron)
Ron - Niewinny!
(Draco mruczy coś przez sen, a Harry wyciera okulary)
Harry – Nie krzycz…
(Mówi cicho Potter)
Draco – Um...tak....tęszte...nie...takmamoposprzątampokój....Zgredek!
(Harry kręci głową w geście politowania)
Ron (Tym razem cicho) - Nic Ci nie zrobili…?
Harry - Spadłem tylko z miotły.
(Nagle Draco wyskakuje z łóżka)
Draco – Weasley, nie drzyj się!!!
(Wystraszony Ron ucieka)
Harry – Um... Draco potargałeś się...
(Zawstydzony Malfoy, chowa się pod kołdrę. Autorka bije głową w blat. Severus spod sceny szepcze: Co za kretyni! Kurtuna upada.)
Autorka (warcząc wściekle) – Podnoś się, to nie koniec sceny!
Kurtyna - O przepraszam!
(Mówiąc to podnosi się)
Draco (już uczesany) - NO Nareszcie! Nawet moje skrzaty tak się nie guzdraąy!
(Urażona kurtyna prycha)
Harry - Nie przesadzasz?
(Mówiąc to przewraca oczyma... znowu. Malfoy się denerwuje… znowu.)
Draco - Przestań przewracać oczyma!
(Głupio uśmiechający się Potter)
Harry - Nie przesadzaj, skąd wiesz, że nie jestem gejem?
(Draco robi głupią minę i milczy. Kurtyna upada.)
Koniec sceny 3

Akt 2
Scena 1

(Nadal SS. Popy nadal nie ma, a Autorka jest naburmuszona, bo aktorzy nie trzymają się scenariusza. Do białej Sali wchodzi Hermiona i Pansy. Nowa Hermiona jest naprawdę śliczna.)
Pansy – No Hej!
(Uśmiecha się zalotnie do Harrego)
Hermiona – Cześć Harry!
(Podchodzi do łóżka przyjaciela. Malfoy otwiera buzię)
Draco - Granger?!
(Krzyczy zdziwiony)
Hermiona – Tak mam na nazwisko, MALFOY.
(Pansy wybucha śmiechem, a Draco obrzuca ją oburzonym
spojrzeniem)
Draco – AHA…
(Trzepie zalotnie rzęsami)
Hermiona – Coś Ci wpadło do oka?
Draco (szepcąc) – Tak, ty…
(Wychodzi zostawiając zdziwioną dwójkę mężczyzn)
Pansy – Co tam chłopcy?
(Blondyn drapie się po głowie)
Draco – Od kiedy zadajesz się ze szlamą?
Pansy - To moja przyjaciółka.
(Wzrusza ramionami i posyła całusa wybrańcowi)
Harry - Jestem w niebie…
(Szepcze patrząc w sufit)
Draco – Jezu... Granger jest ładna…
(Wywraca oczyma i przegląda się w lusterku)
Autorka – Znów do niczego nie doszliśmy… ehhh KURTYNA!
(Kurtyna opada. Snape wydostaje się spod sceny)
Koniec sceny 1 aktu 2

Akt 2
Scena 2

(SS... Poppy nadal nie ma, a autorka jest wkurwiona! Snape chowa
się w zaczarowanej szafie)
Autorka – Oświetlenie znajdź Severusa!
Oświetlenie – Oczywiście, stworzycielko…
(Mówi z szacunkiem)
Autorka – W końcu ktoś ma szacunek…
(Mruczy i siada na scenie)
Draco – Potter?
(Harry ogląda jakiś album)
Harry – Tak?
(Nie odrywa szeroko otwartych oczu od różowego albumu w puszki)
Draco (niepewnie) – Co oglądasz?
(Wybraniec patrzy na Draco rozmarzonym wzrokiem)
Draco - Zdjęcia najpiękniejszej kobiety…
(Mruknąą i powrócił do podziwiania. Zachwycony blondyn, wyskakuje z łóżka i patrzy na owe zdjęcia. Po chwili z krzykiem chowa się pod kołdrę, wyjąc.)
Draco - PARKINSON!!!
(Autorka i Potter przewracają oczyma)
Autorka - Jaki dzieciak. Chcesz zdjęcia Granger?
(Po chwili ów blondyn, zachęcony słowami autorki wyłania się spod kołdry)
-Tej....Szl...Albo wiesz co?! Daj!
(Wyciąga rękę i uśmiecha się głupio)
Draco - O ja pierdziele...
(Szepcze, przewracając strony)
Autorka - Mężczyźni... Kurtyna!
(Kurtyna opada. Snape oddycha z ulgą, bo gasną światła. Autorka szykuje sznur...)
Koniec sceny 2 aktu 2

Akt 2
Scena 3

(Autorka załamana. Ciągle SS. Severus chowa się przed tropiącym go oświetleniem. Poppy nadal nie zaszczyciła bohaterów swoją obecnością, a poszkodowani ślinią się do różowych albumów w puszki. Scena pozostawia wszystko bez komentarza…)
Autorka (wściekła) - Może coś powiecie?!
Draco – Muszę wyznać jej miłość…
(Autorka zszokowana)
Autorka – Granger?!
Draco – Tak!
(Nim dziewczyna się spostrzega, Blondyn ucieka z SS i po chwili wraca, niosąc na rękach brunetkę)
Hermiona – Draco, pajacu, puszczaj!
(Zdziwiona, krzyczy)
Draco – O mój aniele...
Hermiona (przestraszona) - Malfoy! Łapy przy sobie!
Draco – Kocham Cię, o ma Luba!!!
(Każdy w napięciu czeka na odpowiedź Brunetki. W tym samym momencie, Pansy i Harry odgrywają rolę z Szekspira. Autorka widząc co się dzieje, podsumowuje całe przedstawienie)
Autorka – I żyli długo i...
(Niespodziewanie, w drzwiach pojawia się Astoria. Pansy i Harry odrywają się od granych ról z Romea i Julii, a Draco przytula mocniej do siebie Hermionę.)
Astoria – Draco! Ja Cię Kocham!!!
(Tleniony śmieje się szyderczo)
Draco - Idź do Diabła! Nie kocham Cię!
(Na scenie pojawia się Brunet – Zabini)
Diabeł - Ktoś mnie wołał?
(Astoria wpada w histerię)
Astoria – Niiiiiiiiiiikt mnieeee nieeeeee koooochaaaaaaaa!
Diabeł (taksuje ją wzrokiem) - Ja ciebie kocham!
(Krzyżuje palce z tyłu)
Astoria – Ale...
Diabeł - Będę miaą królową!
Astoria (z zachwytem) - Jak w kopciuszku?
(Diabeł przewraca oczyma i razem z Astorią wracają do Hadesu. Nagle pojawia się Drops w szacie Rocmena, z Poppy uwieszoną na szyji.)
Dyrektor - The End!!!
(Kurtyna opada. Wszyscy aktorzy wychodzą na środek sceny. Lecą kwiaty i misie.)
Autorka - Nawet nieźle nam to wyszło.
Draco – Bo ja tam byłem!
Dyrektor – Ale to ja zrobiłem furorę!
Autorka - Ukłon!!!
Severus - Gdzie Hagrid?
Autorka – Przykro mi, ale on tu nie występował.
Hermiona – I to koniec?
Autorka – Każda opowieść ma koniec, ale nie martwcie się, moje czekoladowe żuczki. Już niedługo pojawi się coś nowego...

KONIEC

środa, 29 maja 2013

Zmęczona miłością


Przepraszam was że tak długo nie dodawałam nowych rozdziałów . 
Jednak nauka,nauka , nauka i jeszcze raz SZKOŁA . 
No ale trzymam się myśli że za niedługi czas będą wakacje. 
Pozdrawiam was serdecznie .  









Rozdział 14

Bo życie płata figle. Czasem niosą one straszne konsekwencje.


Szedł za lekko zataczającą się dziewczyną. Sam nie wiedział co teraz zrobić… Nie chciał jej krzywdzić. Jej Ojciec mnie zabije, jak się dowie że ćpa. Ale musiał być jakiś pomysł. Wierzył w to. Kocham ją do cholery , muszę jej pomóc. Moc, z jaką o tym pomyślał, przeraziła jego samego.
Gdy dochodzili do rezydencji Grangerów, już wiedział co musi zrobić.

***

PUK,PUK,PUK,PUK…
Kurwa! Pomyślała optymistycznie brunetka. Spojrzała na zegarek. Dochodziła 9:30, a to oznaczało, że za półtorej godziny wracają do domu, do jej domu. Uśmiechnęła się na samą myśl o braciszku, Megan i Ojcu. Och tak, Hermiona Riddle wraca na włości…
- Riddl! Podnoś swoje śliczne pośladki z łóżka! - Zachichotała cicho, słysząc głos Smoka.
- Już podnoszę, już!!! - Krzyknęła i znów zaczęła chichotać.
Jej humor dopisywał jednak krótko, bo gdy zeszła do jadalni zobaczyła Angelo, który posłał jej najseksowniejszy uśmiech na jaki było go stać. Odwzajemniła go choć nie tak optymistycznie.
Jeszcze raz przypomniała sobie dlaczego to robi.
- Cześć Hermuś! – Stanęła jak sparaliżowana i spojrzała na czerwonowłosego chłopaka.
- Cześć – Warkneła i dała pocałować się w policzek. Po chwili już zasiadała do stołu pełnego różnych potraw.
- Smacznego – Mruknęła.
- Czyli jesteście razem? - Skinęłam tylko sztywno głową na znak zgody.
- Ja i Hermuś – musiałam zacisnąć szczęki, by nie wrzasnąć z wściekłości. Przecież on sam nie lubił tego zdrobnienia - jesteśmy parą.
Malfoy który chował się za gazetą, pozwolił sobie na grymas na twarzy. Znów mu się wszystko waliło...
- Pójdę na górę, za 20 minut widzę was przy kominku – Mruknął i szybko znikł na schodach, zostawiając zdziwioną dwójkę dziewczyn.

***

Pół godziny później, znaleźli się w gabinecie Voldemorta.
- Witaj Panie… – Malfoy skinął głową w geście szacunku i nie patrząc na Ginny oraz Herminę, wyszedł.
- A temu co? - Zdziwił się mężczyzna i uśmiechnął szeroko na widok córki. - Hermiona! Jak dobrze Cię widzieć!
Brunetka przytuliła mocno Ojca, a później spojrzała na zszokowaną przyjaciółkę.
- Ginny, poznaj mojego Ojca... - Spojrzała niepewnie na rodziciela.
- Tom Riddl, panienko Weasley. – Ginny dopiero po chwili zrozumiała sens słó , wymawianych do niej i leciutko skinęła głową, zginając się w ukłonie.
- Panie… - Szepnęła bladymi wargami. Czarnowłosy czarodziej tylko się cicho zaśmiał.
- Spokojnie Panno Weasley, nie rzucam Crucio na lewo i prawo…
Ruda odetchnęła głęboko i posłała mu leciutki uśmiech.
- Panno Weasley, z tego co mi wiadomo, chce Pani wstąpić do mej armii? - Zapytał z powagą, wskazując dwa obite czarną skórą fotele, samemu zasiadając przy biurku.
- Tak Panie. – Lewa brew mężczyzny podjechała do góry.
- Jaką ocenę ma Pani z Obrony?
- Wybitny – Mruknęła cicho, lekko się rumieniąc.
- Tak... A z eliksirów? - Teraz było słychać, jak dziewczyna przełyka głośno ślinę.
- Cóż… Poprawny. – Czarny Pan wypuścił głośno powietrze.
- Świetnie! Czy rzucała Pani kiedyś Crucio lub inne z trzech zaklęć niewybaczalnych?
- Nie.
- A czy Pani kiedyś kogoś torturowała?
- Nie.
- A czy...
- Ojcze - Odezwała się ostro Hermiona, widząc jak jej przyjaciółka robi się blada.
- Hermino, muszę to wiedzieć – Popatrzył na córkę ze zrozumieniem.
- A więc Panno Weasley, czy jest Pani gotowa na wstąpienie do naszego szanownego grona? Zaznaczam, że decyzja należy do Pani. Służba jest na całe życie, a jak wygramy może Pani odejść i żyć własnym życiem. – Ginny wydawała się zszokowana.
- Jestem Panie. – Na twarz czarnoksiężnika wypłynął uśmiech.
- Wspaniale! - Klasnął w ręce. - Kleks pokaże Pani pokój. Jest już przyszykowany i znajduje się blisko pokoju Hermiony. – W tym samym momencie, w gabinecie pojawił się skrzat i nisko ukłonił.
- Córeczko, czy możemy porozmawiać? - Zdziwiona brunetka pokiwała głową. Gdy jej przyjaciółka wyszła, wbiła zaciekawiony wzrok w Ojca.
- Czy Pan Malfoy zachowywał się dobrze? – Widać, że starannie dobierał słowa.
- Tak Tato. Był bardzo miły, zaprzyjaźniliśmy się – Uparcie wpatrywała się w ścianę.
- Hermino, doszły mnie słuchy, że.... masz... - przełknął głośno ślinę – chłopaka. – Twarz dziewczyny od razu stężała, jednak pokiwała potwierdzająco głową.
- Tak… – Mruknęła patrząc w kąt.
- Hmm… ciekawe, nie wydajesz się promienieć… No, ale to twoje życie. Z pewnego źródła wiem, że to młodzieniec z czysto krwistego rodu. Bardzo dobrze. - Pokiwał z uznaniem głową.
- Jeszcze jedno. Odnalazła się córka Belatrix, Luiza. Mieszka w pokoju obok Ginny. Znajduje się on w korytarzu z sypialniami Megan, Draco, Logana oraz Twoją. Porozmawiaj z nią, może być.... trochę zagubiona. A teraz zmykaj, pewnie jesteś zmęczona. - Gdy drzwi zamknęły się za brunetką szepnęła sama do siebie:
- Zmęczona miłością. - I odeszła ciemnym korytarzem.
Następny tydzień minął im szybko. Hermiona, Megan, Draco, Logan, Ginny i Luiza zaprzyjaźnili się. Spędzali czas na zabawie i wspólnym poznawaniu się. Hermiona i Draco, udawali, że żadnemu z nich nie przeszkadza relacja z innymi. Hermiona nadal spotykała się z Angelo i z każdym dniem miała tego dość. A Draco? On, co chwilę zmieniał dziewczyny, szukając tej, która zastąpi Gryfonkę. Jednak daremne okazały się ich starania, bo z dnia na dzień kochali się jeszcze bardziej i coraz bardziej nienawidzili swoje drugie połówki.

niedziela, 19 maja 2013

Nie ona… Hermiona Granger/Riddle nie mogła zakochać się w Draconie Malfoy'u.



Autorka Przemawia ! 


A więc ...Tak wiem nie zaczyna się zdania ... 
Zacznę inaczej . 
W takim razie mamy już rozdział 13. 
Jak na moje zdolności to dużo bo zwykle kończyłam pisać po miej więcej   10 rozdziałach więc trzymam się  jakoś . I nie zamierzam przestać nie panikujcie...
Zastanawiałam się na jaki koniec liczycie ? 
Happpy End ? 
A może na odwrót ? 
Ja sama nadal nad tym główkuję ...
Tak więc jeśli chcecie coś zakomunikować o mojm opowiadaniu to jestem otwartana propozycje , musicie się jednak liczyć z tym moi kochani że jestem dość spaczoną umysłowo osobą więc różnie mogą się potoczyć ich losy... Na razie staram się trzymać jakoś w ryzach i miarowym smaku aby was moje opowiadanie nie zemdliło... 
A teraz po tej jakże długiej i bezcelowej wypowiedzi chciałam notkę dydykować mojei Becie która mimo że chora sprawdziła mi rozdział ! Dziękuje jesteś po prostu BOSKA !!!! 

 
Rozdział 13

Czasami ludzie po prostu nie mogą się odnaleźć …

Miałam wrażenie, że był zdenerwowany. Spojrzałam na zielonookiego, stojącego przede mną chłopaka.
- Herm, musimy porozmawiać. – Mruknął cichutko, uparcie wbijając wzrok w regał z książkami. Malfoy wyszedł, jak stwierdził: Trzeba znaleźć sobie kogoś do poobracania. Dziwne…, ale gdy to mówił, poczuła jakiś nieprzyjemny skurcz w żołądku. Westchnęła, nie chciała znów myśleć o blondynie. On mnie pewnie nawet nie lubi... znosi, ale nie lubi... chyba.
- O co chodzi, Angelo?- Mruknęła.
- Chodzi… Słuchaj Hermiono… Od zawsze mi się podobałaś. – Westchnął ciężko. - Kocham Cię. – Powiedział łapiąc jej dłonie. Wypuściła głośno powietrze. Zacisnęła powieki i leciutko się uśmiechnęła.
- Yhmm - Nie chciała go okłamywać dlatego wpiła się wargami w jego. Mile zaskoczony chłopak oddał gorący pocałunek. Jednak ku jej rozpaczy nie poczuła tego, co przy pewnym Ślizgonie. Westchnęła i delikatnie się od niego odsunęła.
- Pójdę już… Wpadnę rano. – W odpowiedzi dostał lekki uśmiech i przytaknięcie głową . - Na razie Miona! - Pomachał jej, gdy był przy drzwiach.
-Pa, Angelo! – Wysłała mu całusa, na co zachichotał.
***
Gdy Draco wrócił wieczorem, nie wyglądał najlepiej. Był pijany, miał zmierzwione włosy i ślady szminki na twarzy i szyji. Na ten widok lekko ją zemdliło. Nie wiedziała czemu, ale poczuła racjonalną złość, gorycz, smutek i... zazdrość?! Jednak postanowiła, że nie zobaczy po niej, ani krzty zdenerwowania.
- Her.. Hermiona oo… jak miło... - Lekko się zataczając, klapnął obok brunetki.
- Smoku jak miło Cię widzieć. - Posłała mu słodki uśmiech i ku zdziwieniu chłopaka, cmoknęła go w policzek, choć czuła niechęć, widząc jego stan, i poszła na górę.
Kurwa - Pomyślał optymistycznie. A tak się starał…
***
Leżała na łóżku i czytała swój ostatni wpis z pamiętnika. Tak Granger prowadzi pamiętnik. Zawsze uważała, że powinna zapamiętać złe, jak i dobre chwile .

Pamiętniku

Dzisiaj było inaczej, lepiej, dużo lepiej. Moje samopoczucie jest już znacznie lepsze i pomyśleć, że to wszystko przez Draco. Poprawia mi humor, jednak nie potrafi zniszczyć dwóch rzeczy… Nałogu i tego uczucia, które ogarnia mnie, gdy go widzę. Gdy całowaliśmy się w Barze Lucasa, było... Nie potrafię tego nazwać… Miałam ochotę, by trwało to wiecznie. Jednak… to nie powinno się wydarzyć...

Poczuła jak po policzkach płyną jej łzy. Nie ona… Hermiona Granger nie mogła zakochać się w Draconie Malfoy'u. Jednak, czy to już się nie stało? Wzięła do ręki pióro, które zawisło nad kremową kartką.

Pamiętniku.

Boli… Boli mnie całe serce. Angelo... Jesteśmy razem. Jednak czuję palące wyrzuty sumienia. Nie kocham go. Mam nadzieję, że kiedyś zapomnę do kogo należy moje serce. Draco… On jest inny, przy nim czuję się inaczej, lepiej, bezpieczniej, jak w domu. Kocham Go. Jednak wydaje mi się, że dla niego to tylko zabawa, misja wyznaczona przez mojego Ojca... Narkotyk… On już mi nawet nie pomaga. Na szczęście jest Lucas, on zawsze ma to, czego tak potrzebuję. Te kilka dni u mnie w domu, pomogły mi poznać jeszcze lepiej tego blondyna. Teraz wiem ile muszę stracić...

Choć mogę zadowolić się ochłapami...

Napisała po dłuższej przerwie. Z trzaskiem zamknęła zielony notes. Po chwili stała przed szafą, szukając czegoś odpowiedniego do ubrania. Musiała się rozerwać, a było dopiero po 19, więc nigdzie jej się nie spieszyło. Tym razem nie chciała brać nikogo do Baru. A już na pewno nie Malfoy'a, w końcu to o nim chciała zapomnieć… Z westchnieniem wybrała czarną, skórzaną mini i złotą bluzeczkę z dekoltem. Zrobiła sobie ostry makijaż, podkreślając przy tym oczy, obrysowując je czarną kredką i nakładają czarny cień na powieki. Wytuszowała mocno rzęsy, usta pomalowała krwistą szminką, a włosy rozprostowała. Teraz z zachwytem przeglądała się w lustrze. Jednak brakowało jej czegoś… Wyjęła skórzaną kurtkę i założyła ją. Tak, to było to. Szybko wyszła z domu. Miała rację, każde z tych leni siedziało w pokoju...
***
Ze zdenerwowaniem przemierzał następne pokoje. Obudził się po 21 i chciał z nią pogadać, ale jej nie ma…
- Ruda! – Wrzasnął.
- Co? - Z pokoju wychyliła się ruda, szczupła dziewczyna.
- Widziałaś Vivan? - Zapytał. Pokręciła przecząco głową.
- Pewnie siedzi w Barze u Luca, zawsze tam chodzi. – Mruknęła.
- A ty z nią nie idziesz? - Zdziwił się. Dziewczyna pokiwała smutno głową.
- Rodzice mnie szukają…
- Skąd wiesz? - Zirytował się.
- Blaise mi napisał – Mruknęła, rumieniąc się mocno. Nic już na to nie odpowiedział, tylko podniósł brew do góry.
- Idź lepiej jej szukaj – Powiedziała. Zmartwiony pokręcił głową i wyszedł przed dom, by teleportować się przed Bar. Poszedł od tyłu i pokazując różdżkę, wszedł bez problemu. Po chwili stał już na, lekko oświetlonym czerwonym światłem, parkiecie. Ledwo ją poznał, miała obcisłą, złotą, ledwo zakrywającą jej atuty bluzeczkę i króciutką spódniczkę, a do tego ostry makijaż. Siedziała z dwoma blondynkami. Obydwie były ubrane w zielone sukienki i miały spokojne makijaże, jednak po ich zachowaniu zauważył, że były to puste laleczki. Siedziała na jednym z wysokich, czerwonych krzeseł i paliła mugolskiego papierosa, mocno się zaciągając. Była trupio blada, a usta wyginały się we wrednym uśmiechu. Oczy miała przymknięte i nieobecne, choć dziewczyny coś do niej mówiły. Nagle rozbłysły, patrząc w jego kierunku i szukając czegoś wzrokiem za nim. Usta wygięły się w złośliwym uśmiechu, a lewa brew podjechała do góry. Szepnęła coś do dziewczyn, na co one, choć smutne, odeszły od brunetki. Złośliwy uśmiech zmienił się w uwodzicielski, jednak oczy pozostały puste. Zdziwiło go to, więc spojrzał za siebie. Zauważył czarnowłosego, wysokiego chłopaka, z brązowymi oczami. Podszedł do niej, by po chwili przywrzeć do niej w namiętnym pocałunku. Stał jak sparaliżowany, oglądając scenę, rozgrywającą się przed nim. Po chwili odepchnęła go od siebie. Nachyliła się nad nim i szepnęła coś do ucha. Chłopak widocznie się zmieszał, jednak zaraz podał dziewczynie saszetkę z czerwonym proszkiem. Zobaczył jak wciska mu w dłoń jakieś banknoty i odchodzi, ponętnie kręcąc biodrami, by za chwilę zasiąść na jednym krzesełku przy Barze. Zaczął iść w jej stronę, gdy… Kurwa i dlaczego mam lubić mugoli? Obok niej usiadł Marcus. Zaczął ją zagadywać, a ta z miną niewiniątka sączyła swojego drinka. Gdy tamten już wysuwał dłoń, by poprosić ją o taniec, obok nich pojawił się Lucas. Szybko usiadł przy najbliższym krzesełku, tak by móc słyszeć o czym mówią. Po chwili zawołał:
- MARCUS wypierdalaj z mojego baru!
Chłopak już chciał coś powiedzieć, gdy tamten kontynuował.
- Albo każę Ci zapłacić rachunek za każdą dawkę. A może nawet odwiedzę twoich rodziców…
Chłopak z nieciekawą miną, szybko wyszedł z Baru. Poparzył jeszcze na brunetkę, która teraz westchnęła ciężko.
- Dziękuję. – Mruknęła.
- Nie wyglądałaś na zniechęconą. Coś Cię gryzie?
Jego troska bardzo denerwowała Młodego Mafloy'a, to on powinien tam stać i pocieszać ją.
- Masz złoty sen? - Mówiąc to, patrzyła wszędzie, tylko nie w oczy przyjaciela.
- Mam ale... Hermino, ty nigdy nie… Brzydziłaś się nim. Mówiłaś, że przez niego nic się nie czuje. Tylko dlatego nauczyłem Cię sztuki panowania nad ogniem, byś miała otwarte zmysły, a teraz chcesz je zagłuszać takim świństwem?
- Chcę … Dobrze wiesz, że z tego nie wyjdę. Próbowałam, miałam Post. Wiesz ile wytrzymałam… 10 pierdolonych godzin! – W tym momencie popełniła wielki błąd, bowiem spojrzała mu prosto w oczy. Chłopak otworzył usta ze zdziwienia.
- Dlaczego nie pijesz Vectum? Kocicy prawisz morały, a ty... - Uderzała pięścią w Bar.
- Nie udawaj mojego szlachetnego ojczulka, Lucas! I nie praw mi morałów: To dzięki mnie, jak moja Matka! - Wydarła się. Jej oczy zwęziły się w szparki, a policzki zapłonęły czerwienią. Blondyn wiedział, że nazywa ich tak tylko dla zachowania pozorów.
- Gubię się. – Powiedziała pobladłymi wargami, po dłuższej chwili.
- Dobrze ... - Pogrzebał chwilę za barem, by następnie podać jej fiolkę z białą cieczą.
- Esencja Vectum, wypij całość. Za chwilę naszykuję Ci złoty sen.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuje... Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła…- Szatyn tylko uśmiechnął się, ukazując rząd białych, lśniących zębów.
- Zginęłabyś w tym śmierdzącym towarzychu. Złotko ty moje, co to za minka?
- Jaka? - Spytała, przybierając maskę.
- Dlaczego przyprowadziłaś Malfoy'a? Sama po poprzednim incydencie, zabroniłaś go wpuszczać. On tu był sam? Fakt, przed jej przyjazdem zabalował, ale że aż tak? - Westchnął i jednym chlustem opróżnił szklaneczkę. Czas szokujących informacji część druga.
- Nie wiem, poznałam go lepiej. Wiesz tak naprawdę jest fajny. - Na jej policzkach wykwitły dwa, zdradliwe rumieńce. W tym momencie lewa brew obydwu Panów podjechała do góry.
- Nie krytykuj. Wiem, zawsze podobają mi się faceci, których mieć nie mogę. - Westchnęła do nowej szklaneczki procentów.
- I tak i nie. – Szatyn wydawał się odprzężony.
- Co u Steva? – Zapytała, by zmienić temat, jednak wystarczyło jedno smutne spojrzenie Lucasa, by wiedzieć, że dobrze nie jest.
- Przykro mi... – Szepnął, jakby czekał na ukrzyżowanie.
Po policzku Hermiony spłynęło kilka łez.
- Nie wierzę…
- On ją kochał, Herm – Malfoy widział, jak zaciska szczęki.
- Tak KOCHAŁ… Idź, przygotuj mi ten sen. – Westchnęła ciężko, gdy chłopak po prostu wyjął z kieszeni złoty płyn. Zamknęła oczy… Gdy to wypije nic nie będzie czuła, nikogo kochała… Przez całą dobę, a później znów od początku. Żal, bo straciła Steva, gorycz. bo czuje coś do Malfoy'a, a on do niej nic... Ale teraz, może zapomnieć. Nie patrząc na nikogo, wyjęła flakonik z zimnej dłoni przyjaciela i wypiła.
- I co czujesz? - Spytał po chwili.
- Nic. Nic Luc, kompletnie nic – Mruknęła.
Szatyn tylko pokiwał smutno głową.
- Ehhh Hermi. - Spojrzał jeszcze raz w jej brązowe tęczówki, by ujrzeć zamglone spojrzenie, a następnie wstał i wszedł za Bar.

środa, 8 maja 2013

Czas dla każdego płynie inaczej ...




 Od Autorki.

Jeśli chcecie zostawiać swój link powtarzam po raz 50 proszę do SPAMOWNIKA! Dziękuje za wszelkie miłe komentarze ale i również za te z krytyką... Jesteście kochani wspieracie mnie i inspirujecie ... 
Czasem walicie po głowie i sprowadzacie na ziemie jak się za bardzo puszę za co też was kocham :D Ten rozdział dedykuję każdej fance/fanowi Dramione , mojej kochanej  Becie i oczywiście  cudownej Kath bez was już dawno przestała bym pisać. 

Muzyka .

Mezo & Tabb & Kasia Wilk - Sacrum





 Czas dla każdego płynie inaczej ...

Draco

Obudziło mnie głośne walenie w drzwi. Palcami przeczesałem zmierzwione włosy. Jezu tak rano budzić człowieka! Pomyślałem z żalem. Ciężko wstałem i podszedłem do drzwi, które z hukiem otworzyłem. Z wpół przymkniętych powiek, zobaczyłem szczupłą dziewczynę, z zielonymi włosami i niebieskimi oczami. Ubrana była w niebieską, za dużą bluzkę z jakimś stworem i różowe spodnie. Miała idealną cerę, fioletowe cienie pod przekrwionymi oczyma i lekko napuchnięte usta .
-Ty jesteś pewnie Malfoy. Ginny mówi, cytuje -odchrząknęła – że ten leń ma zejść z Hermioną na obiad, bo jak nie, to bardzo tego pożałujecie – zaśmiałem się cicho i pokiwałem gorliwie głową. Nie no, te znajome Vivan są coraz dziwniejsze.
-Dobra, niech się tak nie piekli...już schodzę – mruknął i już chciał je zamknąć, gdy po drugiej stronie z hukiem otworzyły się następne drzwi.
-Co na stado Hipogryfów, tak się drzecie?! Spać nie można! - wrzasnęła głośno. Lekko się zachwiała i przytrzymała futryny. Miała podpuchnięte oczy, zapadnięte policzki i była nienaturalnie blada.
-Vivan wszystko dobrze? - spytał lekko zmartwiony, wyglądała jakby zaraz miała paść martwa na ziemię.
-Pości – stwierdziła zielonowłosa dziewczyna.
-Tak Draco, jest ok – mówiła zachrypniętym głosem. Niebieskooka przestała się ku zawiedzeniu, nim interesować.
-Przyszłam po 4 fiolki.. ile to godzin?
-10...Bursztynka. - Jęknęła łapiąc się za bolącą głowę.
Chwilę później stał przed nią drobny skrzat.
-Daj jej 4 fiolki i odjedź – Mruknęła, zanim ta coś powiedziała. Bursztynka tylko się skłoniła i teleportowała. Wiedziała, że w tym stanie lepiej nie denerwować jej Pani.
-Masz szczęście, że je mam. To resztka zapasu, Stev zabrał prawie cały. Do zobaczenia na dole – Po chwili znów, zatrzasnęła im drzwi przed nosem. Draco zdziwiony jej zachowaniem, popatrzył oniemiały w drzwi .
-Na razie. – Mruknął chwilę później, zdając sobie sprawę, że zielonowłosa patrzy na niego zaintrygowana. Szybko zamknął drzwi i skierował się w stronę łazienki....



Czasami miłość musi zaboleć. A czasami po prostu musi zaboleć, byś sobie coś uświadomił....

Pół godziny później, Draco zszedł do kuchni, gdzie siedziała Ginny z dziewczyną, która go obudziła.
-Gdzie Hermiona? - Wzruszył ramionami.
-Na górze, mówiła że zaraz zejdzie – Westchnął, siadając ociężale na krześle.
-Och Ginny, ale mam nadzieję, że Hermiona zejdzie ..- Zawołała dziewczyna, a jej oczy zabłysły. Zdziwiony chłopak podniósł brwi do góry, gdy zobaczył rozmarzony wzrok zielonowłosej.
-Tak, tak zejdzie – Mruknęła, a następnie pisnęła.
-Sowa! - Spojrzał w stronę, którą pokazywała ruda dziewczyna. Czarna, piękna sowa, siedziała na parapecie otwartego okna .
-To sowa. Oj...znaczy wiesz kogo – Mruknął patrząc badawczo na zielonowłosą.
-Sowa? Czy sowy nie śpią w dzień? - Zdziwiła się dziewczyna.
-To tresowana sowa Greek, wiesz że nie powinnaś tu już być?- Usłyszeli za sobą.
-Oj chciałam o nas porozmawiać, Hermiono – Zaczęła podchodząc do dziewczyny.
-Słuchaj Green – Powiedziała, patrząc na nią z lekką skruchą, jednak nie zmieniło to tego, że gdy zrobiła następny krok w stronę Gryfonki, ta uciekła na drugi koniec kuchni.- Posłuchaj, naprawdę byłoby mi miło, ale.. to był zakład, głupi zakład... i byłam pijana i ja wiesz..- lekki rumieniec na jej policzkach, świadczył o tym, że było jej wstyd.
-Zakład- pisnęła -Zakład z kim? - Cicho westchnęła i nie patrząc na jej twarz, usiadła przy stole. Jej twarz się ściągnęła, a oczy zabłysły złowrogo, jednak na twarzy mimo woli wykwitł słodki, ironiczny uśmiech.
-Z Angelo, wiesz miś się nudził – wzruszyła ramionami. Po chwili dało się usłyszeć ciche łkanie.
-Daj spokój Greek, to by nie wyszło...sama wiesz- Zmierzyła ją krytycznym wzrokiem.
-Jak możesz. Jesteś jak pusty lód Hermino. – Gdyby Granger nie słyszała wiele krytycznych uwag na swój temat, zapewne by się przejęła, ale teraz... teraz po prostu było jej wszystko jedno. -To po co tu jesteś? Nie płać, to rekompensata - Warknęła i zabrała się za jedzenie.
-Świetnie! A z Angelo sama się dogadam!!! - Ta tylko przewróciła oczyma.
-Jak chcesz – Mruknęła, odgryzając kawałek tosta. Naprawdę nie miała dziś humoru, potrzebowała świeżego powietrza. Potrzebowała spotkać się z jedynym człowiekiem, jaki ją rozumiał. Angelo…. Mimo woli, uśmiechnęła się, przypominając sobie płomienność jego włosów. Jego zielone oczy, które zawsze patrzyły na nią z troską. Jego silne ramiona, które obejmowały ją, gdy łkała w jego koszulę. Tak facet idealny, cudowny, a jednak teraz wydawał jej się jakiś taki...spojrzała na Draco On jest idealny, mimo wszys
Tym razem musiała oddać miejsce na podium swojemu sumieniu, miało rację. Wszystkie te dobre cechy pasowały do Smoka, jednak tak jak złe. Był też chamowaty, wredny, złośliwy, miał rasistowskie podejście... Westchnęła, czemu ja o nim myślę? Rozejrzała się po kuchni. Nigdzie nie było Greek. Naprawdę jej nie lubiła, chciała jej dopiec. To ona zawsze jej dokuczała, ona zasłużyła na tę karę i Angelo miał rację, poczuła się lepiej. Myśl, że kiedyś to ona wylewała przez nią łzy, a teraz ona przeze mnie. Draco po zjedzeniu tosta, podszedł do Sowy i spojrzał na list.
-Do ciebie Hermiono. – Ta tylko podniosła brwi do góry i chwilę później rozrywała kopertę. Na jej twarzy mimo woli, pojawił się szeroki uśmiech. On zawsze wiedział kiedy napisać… Pisnęła cichutko i usiadła, by jeszcze raz przeczytać wiadomości. Po chwili napisała odpowiedź po drugiej stronie listu i podała go sowie, która szybko wyleciała z domu.
-Kto to był? - Zapytał ciekawy blondyn.
-Znajomy…
-I dlatego tak się jarałaś, że do ciebie napisał? - Zapytała zdziwiona Ginny. Hermiona lekko się zarumieniła.
-Skąd ty znasz mugolskie słownictwo? No nieważne… Angelo jest strasznie miły, pojawi się po obiedzie. Zaprosił mnie i idziemy na spacer – Powiedziała dziewczyna. Malfoy poczuł, jakby ktoś go kopnął w brzuch. Ona i jakiś ANGELO? Nie dorzeczności! Jednak nic po sobie nie dał poznać, nadal jadł swojego tosta i czytał Proroka. Schowany za gazetą chłopak, nie mógł opanować lekkiego grymasu twarzy. Ale dobrze, jeśli ona tak chce pogrywać… On zagra jeszcze lepiej. Dlaczego ma czekać na tą rozwydrzoną dziewuchę? Niech teraz, ona czeka na niego... Uśmiechnięty złośliwie Dracon, odłożył gazetę na bok i nic nie mówiąc wstał od stołu. O tak, plan doskonały... Jednak konsekwencje mogły być różne.