Witam.
Cóż jak widziałam po komentarzach... nie spodobał wam się mój wcześniejszy utwór.
Oczywiście szanuję waszą opinię, jednak chcę powiedzieć że wszystko było dokładnie ułożone i tak miało wyglądać. Nie chciałam tego zmieniać nawet ze względu na was ponieważ mam do właśnie takiej Świerzej wersji sentyment. nie przedłużając...każdemu zakochanemu
Była sama, a jednak miała tak wiele. Miała kochającą rodzinę, na którą mogła liczyć. Choć nie zawsze było dobrze, zdarzały się wzolty i upadki, to trzymali się razem. Miała wspaniałą przyjaciółkę, która zawsze ją wspierała, podnosiła z brudnej ziemi, na którą rzucali ją inni. Dodawała siły, waliła w łeb i kazała brnąć dalej za marzeniami. Była marzycielką, niepoprawną romantyczką, która wierzyła w bezgraniczną miłość do końca świata i jeden dzień dłużej. Kochała życie. Zapach kwiatów, szum liści, szczekanie psów, muzykę, taniec, deszcz, grad, słońce, zapach książki. A jednak była sama. Pragnęła miłości. Szczerej i niepowtarzalnej, która podnosiła tętno, uginała kolana i powodowała motyle w brzuchu. Szukała jej, jednak sama nie wiedziała jak ona wygląda. Nigdy się nie zakochała. Zauroczyła tysiące razy, ale nigdy nie zakochała, jak się okazało do czasu.
To ją przygniatało. Kolejny zmarnowany dzień. Odłożyła smycz psa na werandę, wcześniej spuszczając z niej małego, 8 miesięcznego owczarka niemieckiego, który z radosnym szczekaniem pobiegł do ogrodu kontynuując zabawę, której ona nie mogła zrozumieć. Posłała swojej mamie ni to smutny, ni wesoły uśmiech.
- Już po spacerze? Nie było was pół godziny. – Jednak miły uśmiech zagościł na ustach czarnowłosej kobiety, która piła herbatę i rozwiązywała krzyżówki przy stole.
- Nie mam do tego głowy. - westchnęła, przeczesując kasztanowe loki i wypuszczając głośno powietrze z ust. Nie patrząc na mamę, która przyglądała się gazetce odeszła w stronę pokoju. Co jej było? Od kilku dni nie mogła na niczym się skoncentrować, nic przeczytać, nic napisać. A już za miesiąc szła do siódmej klasy. Do JEJ Hogwartu, JEJ drugiego domu, JEJ azylu, jakim niewątpliwie i niezaprzeczalnie była Szkoła Magii i Czarodziejstwa - Hogwart.
Nawet już Harry i Ron przestali się z nią kontaktować. Jedyna osoba, jaka jej pozostała to Doris. Wspaniała dziewczyna. Myśląc o brunetce na twarzy Hermiony pokazał się lekki uśmiech. Doris była w Slytherinie, była jedną z najbardziej naturalnych i pięknych dziewczyn w całej szkole, a mimo to nie pzeszkadzało jej to przyjaźnić się z nią. Hermioną Jane Granger. Nieuleczalną Gryfonką, najlepszą uczennicą, którzy wszyscy mieli za zwykłego kujona. Tyle, że teraz jej jedyna ostoja wyjechała z rodzicami nad morze, a ona została w pustym, szarym Londynie zupełnie sama, bez jakichkolwiek znajomych. W bursztynowych oczach pojawiły się łzy,które od kilku dni były u niej stałym bywalcem. Z roztargnieniem zamrugała kilka razy, a jej wzrok padł na znajomy przedmiot. Wyjęła laptopa spod poduszki, włączyła przeglądarkę i wpisała najprostsze hasło na ziemi. CHAT. Strona internetowa dla czarodziei była tak zaprogramowana, że mógł wejść na nią tylko i wyłącznie osoba magiczna, wpisując takie hasło.
Szara strona wskazywała na jej dzisiejszy humor. Sama nie wiedziała po co w to wchodzi . Nikt z nią nie pisał, a i ona nie miała z kim, ale coś ją ciągnęło, niewidoczna siła, która kazała jej być teraz w tym miejscu. Zielona kropka pokazała, że jest dostępna. Nagle po prawej stronie ekranu pokazała się informacja, że ma wiadomość. ”Anonim”, bo taki miał nick, wpisał tylko, że ma 17 lat, jest czarodziejem czystej krwi i uczęszcza do Hogwartu. Nic więcej. Same suche informacje, które mogła dopasować pod każdego chłopaka ze Slytherinu, który był na siódmym roku. Otworzyła wiadomość.
Anonim - Hej :)
Hermiona - Hej, znamy się?
Anonim - Nie.
To ją nieco ostudziło. Skąd mogła wiedzieć, czy to w ogóle prawdziwe informacje? Jednak z każdą chwilą przekonywała się, że chce zobaczyć co będzie dalej. Jaki on jest. Czego od niej chce.
Hermiona - Po co napisałeś do nieznajomej?
Anonim - Urzekło mnie twoje piękne imię.
Mimo woli śmiech brunetki rozniósł się po oliwkowym pokoju.
Hermiona - Może zdradzisz swoje?
Anonim - Jeszcze za wcześnie.
Hermiona - Po co ktoś taki jak ty, pisze do kogoś takiego jak ja?
Z niecierpliwością czekała na odpowiedź. Gdy już traciła nadzieję, ta niespodziewanie nadeszła.
Anonim - Nigdy nie miałem uprzedzeń. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Nasza krew ma ten sam odcień, więc gdzie ta różnica?
Patrzyła w ekran oniemiała. Blady uśmiech błąkał się po ustach kasztanowłosej.
Zaskoczył ją i to pozytywnie. Wypuściła ze świstem powietrze.
Hermiona - Jesteś pierwszym, nie, drugim Ślizgonem, od którego słyszę takie słowa.
Anonim - I nie ostatnim. Oni też zmienią zdanie, moja piękna.
Sama nie wiedziała kiedy znów zaczęła się śmiać. Wiedziała jedno: pomysł, by z nim pisać wcale nie był zły.
Anonim - Jesteś tam jeszcze?
Przymrużyła bursztynowe oczy, delikatnie się uśmiechając, a na jej policzkach ukazał się rumieniec podniecenia zaistniałą sytuacją.
Hermiona - Jestem.
Anonim - To dobrze. Już bałem się, że mi uciekłaś.
Hermiona - Lepiej uważaj o co prosisz. Jestem jaka jestem.
Anonim - Jesteś wspaniała.
Hermiona - Nie znamy się.
Anonim - Ja cię znam Hermiono, to ty nie znasz mnie.
Hermiona - Kim jesteś?
Anonim - Zapytaj mnie kiedy indziej Gryfiaku.
Hermiona - To opowiedz mi o sobie.
I tak się zaczeło. Całe dnie spędzała na CHACIE, pisząc z nieznajomym. Zakochała się w nim. Był idealny i choć nadal nie chciał powiedzieć kim jest zakochała się w jego charakterze. Nigdy jakoś specjalnie nie przystanęła i niezstanowiła się kim jest. Skąd o niej tyle wiedział. Po prostu zauroczyła się nim, a następnie zakochała. I już wiedziała. To było to. Niesamowita, paraliżująca miłość, jakiej pragneła. Nie widziała nic złego w tym, że odmawiał pojawienia się na Video Chacie, ani w tym, że nie chciał słyszec o spotkaniu. Liczyło się tylko to, że była zakochana, a na to wskazywały wszystkie siły we wszechświecie.
Tak minęły dwa tygodnie. Dwa niesamowite tygodnie, które spędziła przed laptopem, zapatrzona w jego piękne, czarujące słowa. Nagle przestała analizować każde jego zdanie. Pisali ciągle, z małymi przerwami na sen, czy jedzenie. Mama Hermiony oczywiście nie zdawała sobie sprawy w jakim stanie emocjonalnym jest jej córka. Otwierała nowy gobinet i nie przejmowała się zawsze rozważną i prawie dorosłą córką, która wchodziła w brutalny świat rzeczywistości.
***
Obudziła się wcześnie rano. Ociężale wstała z łóżka, wiedząc, że i dziś będzie miała podpuchnięte oczy. Spała tylko trzy godziny, a ten cholerny budzik codziennie budził ją o szóstej nad ranem, wykrzykując w niebogłosy: joging joging! Teraz miała ochotę zabić Doris za ten prezent na Boże Narodzenie. Potrzebowała już tylko zimnego prysznica i kawy.
***
Cisza, powolne unoszenie się klatki piersiowej pewnego anioła. Ale czy na pewno było to niebiańskie stworzenie? Można było łatwo stwierdzić, że nie, bo choć wyglądał jak młody bóg, straszliwie chrapał. A każde dziecko wiedziało, że gdy anioł wędruje do świata marzeń wydaje dzwięk dzwoneczka, a nie stada rozwścieczonych hipogryfów. Blond włosy, czerwone usta i strasznie blada karnacja. Nagle przebudził go odgłos walenia w drzwi.
- Paniczu Malfoy, proszę wstawać! - Chłopak tylko cicho jęknął, przewracając się na drugi bok. Był niewyspany, cały obolały i czuł, że w gardle miał istną pustynię. Otworzył jedno oko, ale za chwile je zamknął. Powtórzył tę czynność kilka razy, a następnie podniósł ciężkie ciało z łóżka. Czuł jakby był z ołowiu. Jedyne, czego potrzebował to woda. Zbawienna woda, która uleczy jego kaca. I tego emocjonalnego, i tego, który trawił jego głowę i gardło. Bo nie od dziś było wiadomo, że woda działa kojąco na skołatane nerwy.
***
To jest to pęd. Gdy biegniesz czujesz, że żyjesz. Miarowy oddech, słuchawki w uszach i nic poza tym się nie liczy. Widzisz tylko trasę. Chwila magii wpływa na ciebie tak, że w ogóle nie odczuwasz zmęczenia. W słuchawkach brzmi nowy kawałek Fatlanych Jędz. W tej chwili każda troska odpływa w siną dal, a na jej miejsce zajmuje czysta błogość.
Nagle poczuła, że wpada na coś, co niesamowicie zapiszczało, a ona sama wylądowała na brudnej ziemi miejskiego parku.
- Tyran! Tyle razy powtarzałem, że nie wolno podbiegać do obcych ludzi! Znów mi uciekłeś!!! - Wrzask właściciela nie przeraził tylko małego Hasky, ale również brunetkę, jak i połowę osób, będących w parku.
- Przepraszam Panią. Ten pies czasem mi ucieka. Mam nadzieję, że nic się Pani nie stało. – Głos nagle złagodniał, więc dziewczyna odpręzyła się, słysząc to. Jednym zgrabnym ruchem podniosła się z ziemi i ją zatkało.
- Malfoy? - Tylko tyle zdołała powiedzieć. Jednak jej rekakcja była nieporównywalna z objawami, jakie wystąpiły u blondyna, który swoją drogą zmężniał przez te wakacje. Nie był już patyczkowatym chłoptasiem. Włosy do ramion, które teraz były niemal srebrzyste, blada cera, wąskie, różowe usta, prosty nos, wystające kości policzkowe i te oczy. Lazurowe przejrzyste spojrzenie, które zahipnotyzowało ją doszczętnie. Stała i patrzyła na Ślizgona, który miał otwarte usta ze zdziwienia, oczy jak dwa galeony, brwi uniesione do góry, a nienaganna sywetka stała się jakby marmurowa.
- Granger. - wydusił, ledwo poryszając ustami.
Zatkało go. Znał tę dziewczynę od wielu stron. Jako romantyczkę, jako wroga, denrwującą pannicę Wiem To Wszystko, zagubioną, małą dziewczynkę, a jednak teraz znów odkrywał jej nową stronę. Swoją drogą, ciekawe ile ich jeszcze miała. Była jeszcze piękniejsza niż w szóstej klasie. Kasztanowe loki związane w kitkę, bursztynowe, świecące oczy i czerwone usta, które ozdobione były jednym, małym pieprzykiem nad górną wargą. Idealna sylwetka. Była wręcz doskonała. Taka nieskazitelna i czysta. Poczuł silne ukłucie w klatce piersiowej, gdy pomyślał, że ją oszukuje.
- Może w ramach rekopensaty wybierzesz się ze mną i Tyranem na kawę? - Spojrzała w Lazurowe oczy blondyna i lekko kiwnęła głową.
- Czemu nie, jedna kawa.
***
Kawiarenka była mała i skromna, ale przyjemnie urządzona. Tyran siedział pod lokalem, a oni weszli do przesłodzonego wnętrza. Różowe ściany, wszędzie wiszące misie i serduszka.
- Jejku... Czy dziś walentynki? Chyba trochę przespałem. – Dziewczyna tylko uśmiechnęła się lekko.
- Siadaj, pójdę zamówić. – I nie czekając na nic podszedł do kobiety przy barze, domyślając się, że inaczej nic tu nie dostaną.
- Dzień Dobry – Kobieta około trzydziestki, z zielonymi oczami i blond włosami popatrzyła na chłopaka, a następnie uśmiechnęła się delikatnie.
- Co podać? - Jednak jej głos okazał się skrzeczący i zachrypnięty, jakby dawno nie piła wody.
- Jedną czarną i jedną kawę z mlekiem i cukrem. - Blondynka pokiwała głową.
- Zaraz podam. – Odszedł w stronę Hermiony. Coś mu się zdawało, że to dopiero początek. Początek czegoś pięknego...
***
Do końca wakacji pozostał tylko tydzień. Nadal pisała z Anonimem, jednak codziennie spotykała się z Draco. Kawa zamieniła się na wyjście z psami, spacery w wyjście do kina, kino na randki, randki w pocałunki, a pocałunki w sex. W końcu Anonim zszedł na dalszy plan, a po kolejnej, upojnej nocy z blondynem, przyrzekła sobie, że zakończy tę wirualną znajomość. Gdy Draco wyszedł z jej domu, poszła pod prysznic i po pół godzinie usiadła do laptopa. Włączyła CHAT. Znów był aktywny, jakby tylko na nią czekał.
Hermiona - Hej Anonimku :)
Anonim - Witaj moja piękna. Jak ci minął dzień?
Hermiona - Upajająco. A tobie?
Mimo woli na jej usta wstąpił uśmiech, gdy przypomniała sobie co robił z nią ten blond sadysta.
Anonim - Yhym. Był fascynujący.
Hermiona - Nie możemy więcej pisać.
Jej serce na chwilę się zatrzymało. Sama czuła się tak, jakby okłamywała ich oboje, musiała to zmienić.
Anonim - Dlaczego :(
Hermiona - Przepraszam, ale wiedz, że przez drobną chwilę moje serce należało tylko do ciebie. Niestety poznałam kogoś w prawdziwym świecie. A to znaczy dla mnie więcej, niż CHAT.
Anonim - Rozmumiem.
Wyłączyła się. Serce uderzało o jej klatkę piersiową w zastraszającym tempie, a w oczach błysnęły łzy.
Nie żałowała, zakochała się w cudownym facecie i to było najważniejsze. Wiedziała już, że to była ta miłość, czuła to całą sobą. Tylko dlaczego nachodziło ją uczucie deja vu?
***
Dwoje młodych Ślizgonów piło Ognistą Whisky.
- Zakład to zakład, Malfoy – Blondyn potrząsnął głową zdenerwowany.
- Nie rozmuiesz, że się w niej zakochałem?! A zakład wygrałem. Zakochała się we mnie, nie wiedząc kim jestem i jak wyglądam! - Czarnoskóry chłopak tylko wrednie się uśmiechnął.
- Arystokrata zakochał się w szlamie, jakie to… paskudne. Co na twoi rodzice Smoku? - Twarz dziedzica fortuny wyrażała tylko chęć mordu.
- Są bardziej cywilizowani, niż twoja matka padalcu! - Nie czekając na reakcję swojego "przyjaciela" wyszedł, trzaskając drzwiami.
- A oto oficjalna zemsta Panie Malfoy. Trzeba było nie pieprzyć się z moją dziewczyną. Teraz już wiesz jak to jest stracić kogoś, kogo się kocha bardziej od swoje odbicia w lustrze. - Z grymasem zawodu wypił do końca zawartość szklaneczki i sięgnął po telefon. W końcu tę szlamę też można zniszczyć...
***
Spała. Była zmęczona biegiem, zmęczona tym, że nie mogła pozbyć się tego dziwnego uczucia niepokoju. Przebudził ją dźwięk telefonu.
- Hallo?
- Witaj Granger.
- Kto mówi? – zmarszczyła brwi, siadając na łóżku.
- To nieważne. Istotne jest to, że ktoś cię bardzo oszuł...
- Nie wiem o co ci chodzi.
- O Dracona, albo raczej o Anonima. To dwie bardzo podobne do siebie postacie prawda, Hermiono? - już dawno nie słyszała tyle jadu w głosie wypowiadającym jej imię.
- Ale...
- Tylko zakład spowodował, że teraz jesteście razem. Miłego dnia szlamciu.
W jej oczach pojawiły się łzy. To nie mogła być prawda, nie mogła. Ona tylko tak bardzo chciała być szczęśwliwa, a okazało się, że miłość jeszcze bardziej ją zniszczyła.
Po chwili usłyszała jak ktoś wbiega do jej pokoju. W progu zobaczyła dobrze sobie znaną twarz.
- To nie tak jak myślisz! - krzyknął, widząc jej łzy.
- Wynoś się!
- Ale Hermiono...
- Powiedziałam, wynoś się!!!- Z bólem wycofał się z jej pokoju.
Jedno wiedział na pewno. Będzie o nią walczyć. Była całym jego światem. Wychodząc z jej domu z bólem zdał sobie sprawę, że pierścionek który leży na jego nocnej szafce może już nigdy nie znależć się na jej palcu.
***
Noc była dziś piękna i przejrzysta. Tak niepodobna do jej nastroju. Do jej złamanego serca. Nagły sms wybudził ją z letargu.
Kochasz mnie?
D.
Nie chamowała łez, płynęły cały czas. Czuła się wykorzystana.
Tak
H.
Oddychała szybciej. Sama nie wiedziała po co mu odpisała, może w jakimś stopniu miała nadzieję, że jeszcze będzie tak, jak dawniej, że dla niego to nie tylko zabawa...
Wybaczysz mi?
D.
Zaśmiała się cicho. Ta gorycz i wstręt nie pozwalały jej na to.
Nie.
H.
Po chwili zacisnęła pięści. Już nigdy nie pokocha. Ta cicha obietnica dała jej swoistą nadzieję na lepsze jutro. Marną, ale zawsze jakąś...
***
Na peron szła sama. Nikt na nią nie czekał. W przedziale siedziała sama zaczytana i nie usłyszała jak ktoś rozsuwa drzwi, wchodząc do środka.
- Hermiono… - Ten głos, jego głos. Jej serce zabiło szybciej. Zmróżyła bursztynowe oczy. - Nie wytrzymam dłużej! Ja cię kocham! Wiem, że spieprzyłem, ale jestem tylko Malfoyem. Głupi i pijany wdałem się w ten przeklęty zakład! - Wybuchł, sam nie wiedząc kiedy znalał się przed zdziwioną dziewczyną.
- Nie obchodzi mnie, czy tego chcesz, czy nie, ale kocham cię. – wyszeptał w jej usta, wcześniej podnosząc ją do pionu. Nie potrzebowała więcej. Tak za nim tęskniła.
- Już nigdy więcej tego nie rób. – Po czym po prostu go pocałowała.
- Nigdy. - wyszeptał w jej rózane usta.
- I co dalej?
- Wyjdź za mnie – palnął. Popatrzyła na niego, a na jej ustach pojawił się uroczy uśmiech, który tak kochał.
THE END
piątek, 13 grudnia 2013
sobota, 30 listopada 2013
Najpiękniejsza jest świadomość
Witam was misiaczki :D
Cóż wiem wiem zawalałam ....i to nie raz ....
Dawno nic nie wrzucałam ....ale jak widzicie wracam,..
Nowy wystrój bloga nowe postanowienia i nowy czas na pisanie.
Zapraszam też na mojego nowego bloga
A teraz czas na dedykację ...
Każdemu czytelnikowi.
Jesteście wspaniali że to czytacie i bardzo szanuję wasze zdanie.
Bez was ten blog by nie istniał. Bo mimo iż piszę dla siebie dzielę się tym a wy to czytacie.
Dziękuje
A teraz zapraszam do czytania :)
Czyste złote słońce wstawało jak
każdego ranka o tej porze roku . Ciemną posiadłość rozświetlił
złoty błysk promieni słonecznych , budząc domowników . Młoda
kobieta przeciągnęła się na Butelkowo zielonej pościeli i
wtuliła się w ciepłe ciało kochanka .
-Granger nie jestem poduszką –
mrukną całując ją w niesforne loki . Na bladą twarz wypłyną
nikły uśmiech . Kobieta podniosła się z westchnieniem , ubierając
turkusową sukienkę .
-Wychodzisz ? - spytał pozornie
obojętnym tonem , patrząc z wyczekiwaniem w niebieskich oczach .
Smutny grymas wypłyną na jej twarz
- Tego pragniesz , tak jest zawsze
Draco . Sam powiedziałeś że tak jest dobrze – Pokiwał głową
roztrzepują złote pasma włosów, jednak sam nie był przekonany.
-Tak jest prościej – Sprostował .
Po chwili patrzył jak drzwi od sypialni zamykają się za nią .
Chciała aby za nią wybiegł , jednak
to dla niego byłą tylko gra. Kochała go , on po prostu pożądał.
Westchnęła cicho otwierając drzwi , na jej twarz wkradły się
promienie słoneczne . Po chwili poczuła dłonie na swoich biodrach
odwróciła się ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy .
-Zostań , wyjdź za mnie , wprowadź
się , przynieś tu te swoje szpargały , te ohydne roślinki i tą
masę ciuchów . …..Zostań – Powtórzył , na jego twarzy
wymalowana była determinacja .
-Draco ja....- Nie wiedziała co miała
powiedzieć dlatego po prostu pogłaskała go po policzku patrząc w
niebieskie przepełnione miłością oczy , pozwoliła by ich usta
złączyły się w pocałunku .
Miną miesiąc od tego zdarzenia
zamieszkała ze mną . Kochałem ją , nie było ważne dla mnie z
jakiej rodziny czy domu pochodzi . Ważne było tylko to uczucie
które obezwładniało mnie gdy była obok. Postawiłem następny
krok do przodu w swoim życiu, i byłem z tego cholernie dumny.
Ustatkowałem się , byliśmy zaręczeni. Każdego dnia budziła się
przy mnie i każdego wieczora zasypiała w moich ramionach. Gdy miną
kolejny miesiąc los wystawił nas na próbę .
-Jestem w ciąży . Draco będziemy
mieć dziecko – Mówiła to niepewnie , choć z mętlikiem w głowie
przytuliłem ją . Będę Ojcem .
-Tak się cieszę – Skłamałem , nie
byłem gotów....
Od tego momentu , unikał mnie .
Wychodził na całe noce , ciągle obierając jedną drogę
tłumaczenia. . PRACA. Oddalaliśmy się od siebie . W dziewiątym
miesiącu ciąży urodziła się …
-Savana Malfoy – Szepną Malfoy
patrząc na dziewczynkę . Uśmiechnęłam się leciutko patrząc na
drobną kruszynkę w moich ramionach ….
Miną kolejny tydzień od powrotu
Hermiony ze szpitala . Dom wydawał jej się taki pusty , nie było
go nawet teraz. Teraz gdy potrzebowała go tak bardzo.
Wrócił nad ranem jak zwykle w
wygniecionych ubraniach , miał nadzieje że będzie spała . Jednak
tym razem mu się nie udało , kobieta jego życia siedziała i
czytała książkę . Spojrzała na niego a do jej czekoladowych oczu
napłynęły łzy bólu .
-Hermiona – szepną zły na swój
wygląd . Pijackim krokiem podszedł do kobiety
-Przepraszam- Mimo iż wyraźnie było
czuć na jego koszuli kobiece perfumy oddała uścisk. Wiedziała że
tym razem przegrała.
Ta noc była dla nich niezwykła . Zdał
sobie sprawę że już tak nie potrafi , że to właśnie ją kocha.
-Już nigdy więcej ...Przepraszam –
szepną odrywając wargi od jej ciała .
-Kocham cię – szepnęła pod koniec
ich wspólnego stosunku. Mężczyzna tylko zagarną ją do siebie
twarz wtulając w jej brązowe loki .
-Jesteś całym moim życiem –
Pozwoliła by po jej policzkach
spłynęła ostatnia słona łza.
Gdy rano obudził się na jego twarzy
zabłysną uśmiech . Chciał zacząć nowe życie . Tylko z nią i
ich córką . Poczuł ze nie ma jej obok ,zamiast tego natrafił na
kopertę. Szybko przetarł zaspane oczy i wziął ją do ręki.
Rozerwał ją wyjmując kawałek pergaminu.
Draco
Na początku tego listu
chcę abyś wiedział że zawsze Cię będę kochać.
Byłeś i jesteś dla mnie
najważniejszy , jednak nie potrafię żyć w kłamstwie.
Wybaczyłam Ci jednak
strach przed tym że morze to się powtórzyć przeważa.
Wiem że to nie po
Gryfońsku jednak jest mi ciężko .
Odchodzimy . Nie szukaj
nas .
Po prostu stań się znów
arystokratą ,zapomnij .
Żyj tak jak by to był
następny krok do przodu.
Hermiona
Znała go jak nikt inny .
Zagubił się a ona go zostawiła .
Teraz zrozumiał .
Znów stracił coś na
czym mu zależało .
2 Lata później
Żył tak jak chciała .
Może znów zrobił źle jednak spełnił jej prośbę .
Był zimny
oschły
brutalny
Był mordercą
Mordercą uczuć
miłości
nadziej
Stracił wszystko .
Stracił księżniczkę którą sam wyrwał z wieży.
A teraz był po prostu
kamieniem . Nigdy już nie spojrzał na żadną z kobiet . Jego
reputacja uległa zmianie.
Kamień nie potrzebuje
niczego
Może nie był kamieniem ,
jego przyjaciel porównywał go do uschniętej róży.
Mimo już martwa nadal
kuła kolcami
Sprawiała ból własnym
cierpieniem.
Któregoś dnia wyszedł
później z pracy . Spotkał ją na ulicy z małą dziewczynką .
Staną przed nią patrząc głęboko w oczy .
-Zapomniałaś ? - warkną
nie zwracając uwagi na zlęknioną dziewczynkę .
-Tak – To było dla
niego jak wyrok śmierci z grymasem na twarzy teleportował się do
posiadłości.
Zapomniała
Zapomniała
Zapomniała
Zapomniała
Wziął karteczkę .
„Ja nigdy nie
zapomniałem „
Przywiązał ją do nóżki
sowy , która wyfrunęła przez okno
Wymierzył w siebie
różdżką .
-Avada Kadavra – Runą
martwy na ziemie, nie wiedząc jaki błąd popełnił.
Ona nadal kochała....
Po miesiącu obok napisu
na nagrobku Dracona Lucjusza Malfoya powstał nowy
Hermiona Jane Granger. A
pod spodem .
Nigdy nie zapomniałam o
miłości .
Nigdy nie zapomniałem o
tobie .
Bo miłość czasem bywa
okrutna .
-Savana twoi rodzice
bardzo mocno się kochali – szepną do smutnej blondynki Blaise.
Pewny opiekun i Ojciec chrzestny dziewczynki.
Czasami miłość bywa po
prostu strasznie brutalna w swojej prawdziwej postaci okazuje się
tylko po śmierci. W niebiosach nie ma brutalności to tam właśnie
miłość jest w najsłodszej postaci.
Na kamiennych schodach
siedziała przytulona do siebie para.
-Kocham Cię Hermiono -
-A ja ciebie Draco -
Śmiech uradowanego
chłopaka rozniósł w nicości
-Warto było umrzeć by to
usłyszeć – Dziewczyna również się zaśmiała
-Spójrz czy to nie Savana
? -Spytał nagle zasmucony blondyn patrząc w dół schodów .
-Tak z Diabłem –
mruknęła – Odwiedzili nas -
-Zmieniła się –
Popatrzył zaintonowany w pełną smutku twarz córki
Mimo tego nie żałował .
W końcu był z kimś kogo na prawdę kochał .
A ich córka , jego
kochana Savana miała za opiekuna samego Diabła. Tak przy nim na
pewno wyrośnie na silną i mądrą kobietę.;...
THE END
wtorek, 15 października 2013
Słodki zapach konwalii
Kociaki wy moje kochane !
Dziękuje za serdeczne przywitanie mnie z powrotem w Bologowym świecie fantazji.
Wasze komentarze chwyciły mnie za serducho za co jestem wam wielce wdzięczna.
Nigdy nie sądziłam że moja miniaturka może doprowadzić do łez.
Nigdy nie sądziłam również że jeszcze wrócicie do mojego bloga ani że skomentujecie.
Tę miniaturkę muszę zadedykować kilku osobą.
Pierw Czytelnikom, bez was nic by nie powstało.
Nic bym nie wrzucała i zapewne bym przestała pisać na samym starcie.
Po drugie Dominice kochana wiem że masz dużo nauki a jednak i tak mi sprawdzasz moje wypociny
jesteś przy mnie i wspierasz. Nigdy Ci tego nie zapomnę i zawsze będziesz w moim serduchu.
A po trzecie Ani. za to że odważyła się założyć bloga i również rozpoczeła przygodę z pisaniem
http://trudnadrogadomilosci.blogspot.com/
Słodki zapach konwalii
Patrzy
przez okno...
I co
widzi?
Widzi
jasne i bezchmurne niebo.
Gwiazdy
świecące w niebieskiej konstelacji.
Widzi
zdewastowane miejskie przedmieścia.
Widzi
ocean wzburzony wiatrem.
I
WSZYSTKO TO ZOSTALO STWORZONE DLA NAS.
Wszystkie
te rzeczy zostaly stworzone dla mnie i dla ciebie.
Zapewne
kiedyś jeszcze wylewałaby łzy w jedwabną chusteczkę, ale teraz...
Teraz
się zmieniła, zmieniło się jej nastawienie do świata.
Zmieniła
nastawienie do jego osoby.
Kochała
go. Darzyła go miłością, która w sercu człowieka rozkwita tylko raz.
Mocne
słowa jak na 17 letnią dziewczynę, ale była tego pewna.
Była
u jego boku, choć wiedziała, że miał kochanki.
Że
nie była najlepsza, ani najpiękniejsza.
O
dziwo nigdy nie zerwał z nią kontaktu.
Pamięta
jak go nienawidziła.
Dupek.
Nietoperz.
Te słowa
z czasem zmieniły się w inne określenia.
Kochanek.
Przyjaciel.
Dla
niej był tylko on.
Trwała
przy nim jak wierna żona, którą nigdy nie zostanie.
Nie
wie, czy kiedykolwiek ją kochał.
Jednak
nie zadaje sobie tego pytania już od dawna.
Wiele
razy chciała go zostawić, jednak zawsze pełne pożądania pocałunki skutecznie
odwodziły ją od tego pomysłu.
Nigdy
na nią nie naciskał. Czasem odnosiła wrażenie, że mogłaby zniknąć, a on by się
tym w ogóle nie przejął.
To ją
bolało. Tak jak bolały ją słowa: "Miłość niszczy. Dlatego nigdy nie
pokocham cię tak, jak ty mnie.
Przepłakała
wtedy wiele nocy, aż zrozumiała, że nigdy jej nie pokocha, mając w sercu inną
kobietę.
Lilly.
Miał
rację, jego miłość zniszczyła ich oboje.
Miała
wybór: on lub przyjaciele i walka z potworem. Wybrała lepsze dobro.
Pewnej
nocy, gdy leżała wsłuchana w jego miarowe bicie serca zadecydowała.
Jednak
wtedy obiecała sobie też jedno... wróci.
A
teraz, gdy mieli być razem, jego już nie było.
Porywisty
wiatr wybudził młodą kobietę z krainy wspomnień.
Spojrzała
na czarną płytę nagrobną, gdzie złotymi literami wygrawerowane były jego
inicjały.
-
Witaj... powinnam raczej powiedzieć wybacz, albo kocham. Choć tego ostatniego
zapewne nie chciałbyś usłyszeć. Tak pamiętam... I zrozumiałam, że to co nas
łączyło nie było miłością. Jedyne co nas łączyło to pragnienie złudnego
przywiązania w czasie wojny, zakrapianego dobrym sexem. Mieszanka wybuchowa i
dość niestabilna. A jednak nam się udało. Dobrze wiem ze mnie nie kochałeś. Tak
teraz to zrozumiałam. Ale mimo wszystko nadal będziesz w moim sercu, a ja nadal
będę tkwić w moim emocjonalnym więzieniu. Nie tak łatwo zapomnieć. Wiesz, po
tych 10 latach nie przychodzę tutaj bez powodu. Chcę powiedzieć, że ci
wybaczyłam. Jutro zostanę żoną. Zakochałam się. On mnie pokochał. Jak widzisz
miłość mnie nie zniszczyła, a ja zawalczyłam o szczęście, nie poddając się na
starcie. O ciebie też walczyłam. Cholernie mocno, ale samej było ciężko... Ginny
Weasley Finnigan. Czy to nie brzmi pięknie?
Pod
koniec wypowiedzi jej broda zadrgała, a po policzkach spłynęły łzy.
Gdy
kobieta zdała sobie z tego sprawę uciekła, zostawiając po sobie tylko słodki zapach
konwalii.
Kwiatów, które tak kochał czuć na jej szyi.
czwartek, 10 października 2013
Gdyby nie przywiązanie
Miniaturka nie poprawiana przez bete !
Więc ostrzegam ze jest masa błędów
Wasza Drala.
To nie było zwykle przywiązanie.
To była miłość porażająca,
obezwładniająca gorąca miłość z której czerpaliśmy
garściami.
Gdy byliśmy razem nikt nas nie mógł
powstrzymać, liczyliśmy się tylko my nikt inny.
Myślałem ze to się nigdy nie
skończy.
Moje serce nigdy nie było tak gorące
jak w chwili gdy przejrzałem na oczy, a pierwsza osoba
jaka zauważyłem byłaś ty. To było
tak cudowne uczucie...
Jednak nie od razu dostałem to czego
chciałem, miałaś kogoś.
Wiedziałem ze nie będzie łatwo a
jednak i tym razem szczęście się uśmiechnęło właśnie do mnie.
Zdradził Cie.
Pamiętam jak wycierałem twoje słone
łzy, jak tuliłem Cie dając chwilowe poczucie ciepła. Każdego dni
Pamiętam gdy odważyłem się
powiedzieć to co czułem pamiętam również pocałunek jakim mnie
obdarzyłaś
Bylem taki szczęśliwy myślałem ze
moje serce nigdy nie stanie się już tak obezwładniająco zimne
A jednak....
Do naszego małego szczęścia wrócił
on.
Przeprosił, bolało mnie gdy na was
patrzyłem.
Kazałem Ci wybierać, mimo iż
wiedzialem jaka będzie odpowiedz.
-Przykro mi Draco...
Czas mijał a ja przywykłem do tego
tępego bólu, omijałem Cie.
Przez ostatni ok nauki z moich ust nie
padło ani jedno wyzwisko ani jedno twoje imię...
Traktowałem Cie jak powietrze,
Slizgoni myśleli ze oprzytomniałem.
A ja w tym czasie stałem się
szaleńcem. Tak oszalałem na twoim punkcie.
Przez moje łózko przechodziły tysiae
dziewcząt, a przez moje gardło przelewały sie hektolitry alkoholu.
Zabawa stala sie na porzadku dziennym.
Opinia o Malfoyach diametralnie sie
zmieniła. Ojciec nie zyl a jego jedyny syn sie staczał.
Tego dnia byly moje urodziny, spędzałem
je w samotności otoczony przez setki nieznanych mi twarzy.
Muzyka waliła o ściany a alkohol sie
lal.
Sam nie wiedziałem kiedy straciłem
rachubę...
Pamiętam tylko urywki , twarze ludzi,
nie znanych mi ludzi
I ich.
Potwory
Czulem jak mnie kopali, słyszałem
zaklęcia które wypowiadali i ten potworny ból.
A mimo to nie krzyczałem, wobrazilem
sobie twoja twarz.
-Zostawcie go ! RON, nie !
-Ty głupia szlamo jak mogłaś mnie
zostawić ?! Dla takiego ścierwa ?! -
Myślałem ze majaczyłem, jednak gdy
usłyszałem cichy szept
-Oblivait- Z ust kobiety która była
dla mnie wszystkim ...
-Draco Draco lagam nie umieraj wybacz
mi, opętał mnie błagam Cie nie umieraj - Zawodziła na demna, nie
mogłem jej
teraz zostawić. Kochalem ja do cholery
Scisnolem jej dłoń
-Nigdy Cie nie zostawię Hermiono...
Jak obiecałem tak sie stało.
Nie zostawiłem jej,To nie bylo zwykle
przywiazanie.
To byla milosc porazajaca,
obezwladniajaca goraca milosc z ktorej czzerpalismy garsciami.
Gdy bylismy razem nikt nas nie mogl
powstrzymac, liczylismy sie tylko my nikt inny.
Myslalem ze to sie nigdy nie skonczy.
Moje serce nigdy nie bylo tak gorace
jak w chwili gdy przejrzalem na oczy, a pierwsza osoba
jaka zauwazylem bylas ty. To bylo tak
cudowne uczucie...
Jednak nie od razu dostalem to czego
chcialem, mialas kogos.
Wiedzialem ze nie bedzie latwo a jednak
i tym razem szczescie sie usmiechnelo wlasnie do mnie.
Zdradzil Cie.
Pamietam jak wycieralem twoje slone
lzy, jak tulilem Cie dajac chwilowe poczucie ciepla. Kazdego dni
Pamietam gdy odwazylem sie powiedziec
to co czulem pamietam rowniez pocalunek jakim mnie obdazylas
Bylem taki szczesiwy myslalem ze moje
serce nigdy nie stanie sie juz tak obezwladniajaco zimne
A jednak....
Do naszego malego szczescia wrocil on.
Przeprosil, bolalo mnie gdy na was
patrzylem.
Kazalem Ci wybierac, mimo iz wiedzialem
jaka bedzie odpowiedz.
-Przykro mi Draco...
Czas mijal a ja przywyklem dotego
tepego bolu, omijalem Cie.
Przez ostatni ok nauki z moich ust nie
padlo ani jedno wyzwisko ani jedno twoje imie...
Traktowalem Cie jak powietrze, Slizgoni
mysleli ze oprzytomnialem.
A ja w tym czasie stalem sie szalencem.
Tak oszalalem na twoim punkcie.
Przez moje lozko przechodzily tysiae
dziewczat, a przez moje gardlo przelewaly sie hektolitry alokocholu.
Zabawa stala sie na porzadku dziennym.
Opinia o Malfoyach drametrialnie sie
zmienila. Ojciec nie zyl a jego jedyny syn sie staczal.
Tego dnia byly moje urodziny, spedzalem
je w samotnosci otoczony przez setki nieznanych mi twarzy.
Muzyka walila o sciany a alkochol sie
lal.
Sam nie wiedzialem kiedy stracilem
rachube...
Pamietam tylko urywki , twarze ludzi,
nie znanych mi ludzi
I ich.
Potwory
Czulem jak mnie kopali, slyszalem
zaklecia ktore wypowiadali i ten potorny bol.
A mimo to nie krzyczalem, wobrazilem
sobie twoja twarz.
-Zostawcie go ! RON, nie !
-Ty gupia szlamo jak moglas mnie
zostawic ?! Dla takiego scierwa ?! -
Myslalem ze majaczylem, jednak gdy
uslyszalem cichy szept
-Oblivait- Z ust kobiety ktora byla dla
mnie wszystkim ...
-Draco Draco lagam nie umieraj wybacz
mi, opetal mnie blagam Cie nie umieraj - Zawodzila nademna, nie
moglem jej
teraz zostawic.Kochalem ja do cholery
Scisnolem jej dlon
-Nigdy Cie nie zostawie Hermiono...
Jak obiecalem tak sie stalo.
Nie zostawilem jej,bylismy razem bardzo
dlugo.
Cale zycie.
Cala wieczność.
I nic nas nie zatrzymało, juz nie....
byliśmy razem bardzo długo.
Cale życie.
Cala wieczność.
I nic nas nie zatrzymało, juz nie....
poniedziałek, 30 września 2013
Mordersto dla naszej przyjemności !
Notka nie będzie związana z Dramione
Odnoszę się do ostatniej notki Dominiki Szymańskiej którą zapewne każdy z was zna z bloga
Jeśli nie trafiliście jeszcze na niego serdecznie polecam.
Piękne miniaturki, cudowne historie dające do myślenia słowa...
Ale nie o tym chciałam powiedzieć.
Tylko o zwierzętach ...
Słowa chyba nie będą potrzebne jeśli każdy/a z was poświęci parę minut na
obejrzenie tego filmiku.
Dlatego APELUJE !
Nie krzywdzicie zwierząt.!
One też posiadają uczucia !
środa, 25 września 2013
Napewno nie Zawieszam
Wiem że ostatnimi czasy nie spisuje się jako przykładna blogerrka :/
Nie wiem kiedy wstawię coś nowego
Ale wiem że z tego bloga nie mam zamiaru rezygnować
Jedyne co mi pozostaje to Przepraszam
Przepraszam was wszystkich za to że was zawiodłam ale po prostu nie mam
na razie czasu dodawać nowych notek.
Napewno nie zawiesze bloga
To by bylo karygodne! Brzydze się czymś takim albo piszesz albo nie ! Więc oczywiście nadal funkcjonuje :) Tylko ja na razie nie mam zbyt wiele czasu na zajmowanie się nim. ..:/
Dużo nauki i jeszcze inne sprawy skutecznie odsuwają mnie przed wrzuceniem czegoś świerzego na bloga.
czwartek, 5 września 2013
SOWA
Dawno mnie nie było być może to przez mój chwilowy brak weny jak i nie możliwość dostania się do internetu. Bardzo was za to kochane przepraszam.W niedługim czasie powinnam wstawić dużżżo miniaturek jak i upragniony prolog.
Niestety zostałam wprowadzona w wielki błąd i nie sprawdziłam nic . Nowy wystrój bloga...właśnie.
Nagłówek został podarowany mi przez jedną z czytelniczek a jak później okazało jest on już na innym opowiadaniu. Bardzo chciała bym ze swojego miejsca przeprosić wszystkich których uraziłam. Oczywiście nagłówek w niedługim czasie zostanie usunięty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)