Autorka Przemawia !
A więc ...Tak wiem nie zaczyna się zdania ...
Zacznę inaczej .
W takim razie mamy już rozdział 13.
Jak na moje zdolności to dużo bo zwykle kończyłam pisać po miej więcej 10 rozdziałach więc trzymam się jakoś . I nie zamierzam przestać nie panikujcie...
Zastanawiałam się na jaki koniec liczycie ?
Happpy End ?
A może na odwrót ?
Ja sama nadal nad tym główkuję ...
Tak więc jeśli chcecie coś zakomunikować o mojm opowiadaniu to jestem otwartana propozycje , musicie się jednak liczyć z tym moi kochani że jestem dość spaczoną umysłowo osobą więc różnie mogą się potoczyć ich losy... Na razie staram się trzymać jakoś w ryzach i miarowym smaku aby was moje opowiadanie nie zemdliło...
A teraz po tej jakże długiej i bezcelowej wypowiedzi chciałam notkę dydykować mojei Becie która mimo że chora sprawdziła mi rozdział ! Dziękuje jesteś po prostu BOSKA !!!!
Rozdział 13
Czasami ludzie po
prostu nie mogą się odnaleźć …
Miałam wrażenie, że
był zdenerwowany. Spojrzałam na zielonookiego, stojącego przede
mną chłopaka.
- Herm, musimy
porozmawiać. – Mruknął cichutko, uparcie wbijając wzrok w regał
z książkami. Malfoy wyszedł, jak stwierdził: Trzeba znaleźć
sobie kogoś do poobracania. Dziwne…, ale gdy to mówił,
poczuła jakiś nieprzyjemny skurcz w żołądku. Westchnęła, nie
chciała znów myśleć o blondynie. On mnie pewnie nawet nie
lubi... znosi, ale nie lubi... chyba.
- O co chodzi, Angelo?-
Mruknęła.
- Chodzi… Słuchaj
Hermiono… Od zawsze mi się podobałaś. – Westchnął ciężko.
- Kocham Cię. – Powiedział łapiąc jej dłonie. Wypuściła
głośno powietrze. Zacisnęła powieki i leciutko się uśmiechnęła.
- Yhmm - Nie chciała
go okłamywać dlatego wpiła się wargami w jego. Mile zaskoczony
chłopak oddał gorący pocałunek. Jednak ku jej rozpaczy nie
poczuła tego, co przy pewnym Ślizgonie. Westchnęła i delikatnie
się od niego odsunęła.
- Pójdę już…
Wpadnę rano. – W odpowiedzi dostał lekki uśmiech i przytaknięcie
głową . - Na razie Miona! - Pomachał jej, gdy był przy drzwiach.
-Pa, Angelo! –
Wysłała mu całusa, na co zachichotał.
***
Gdy Draco wrócił
wieczorem, nie wyglądał najlepiej. Był pijany, miał zmierzwione
włosy i ślady szminki na twarzy i szyji. Na ten widok lekko ją
zemdliło. Nie wiedziała czemu, ale poczuła racjonalną złość,
gorycz, smutek i... zazdrość?! Jednak postanowiła, że nie zobaczy
po niej, ani krzty zdenerwowania.
- Her.. Hermiona oo…
jak miło... - Lekko się zataczając, klapnął obok brunetki.
- Smoku jak miło Cię
widzieć. - Posłała mu słodki uśmiech i ku zdziwieniu chłopaka,
cmoknęła go w policzek, choć czuła niechęć, widząc jego stan,
i poszła na górę.
Kurwa - Pomyślał
optymistycznie. A tak się starał…
***
Leżała na łóżku i
czytała swój ostatni wpis z pamiętnika. Tak Granger prowadzi
pamiętnik. Zawsze uważała, że powinna zapamiętać złe, jak i
dobre chwile .
Pamiętniku
Dzisiaj było
inaczej, lepiej, dużo lepiej. Moje samopoczucie jest już znacznie
lepsze i pomyśleć, że to wszystko przez Draco. Poprawia mi humor,
jednak nie potrafi zniszczyć dwóch rzeczy… Nałogu i tego
uczucia, które ogarnia mnie, gdy go widzę. Gdy całowaliśmy się w
Barze Lucasa, było... Nie potrafię tego nazwać… Miałam ochotę,
by trwało to wiecznie. Jednak… to nie powinno się wydarzyć...
Poczuła jak po
policzkach płyną jej łzy. Nie ona… Hermiona Granger nie mogła
zakochać się w Draconie Malfoy'u. Jednak, czy to już się nie
stało? Wzięła do ręki pióro, które zawisło nad kremową
kartką.
Pamiętniku.
Boli… Boli mnie
całe serce. Angelo... Jesteśmy razem. Jednak czuję palące wyrzuty
sumienia. Nie kocham go. Mam nadzieję, że kiedyś zapomnę do kogo
należy moje serce. Draco… On jest inny, przy nim czuję się
inaczej, lepiej, bezpieczniej, jak w domu. Kocham Go. Jednak wydaje
mi się, że dla niego to tylko zabawa, misja wyznaczona przez mojego
Ojca... Narkotyk… On już mi nawet nie pomaga. Na szczęście jest
Lucas, on zawsze ma to, czego tak potrzebuję. Te kilka dni u mnie w
domu, pomogły mi poznać jeszcze lepiej tego blondyna. Teraz wiem
ile muszę stracić...
Choć mogę
zadowolić się ochłapami...
Napisała po dłuższej
przerwie. Z trzaskiem zamknęła zielony notes. Po chwili stała
przed szafą, szukając czegoś odpowiedniego do ubrania. Musiała
się rozerwać, a było dopiero po 19, więc nigdzie jej się nie
spieszyło. Tym razem nie chciała brać nikogo do Baru. A już na
pewno nie Malfoy'a, w końcu to o nim chciała zapomnieć… Z
westchnieniem wybrała czarną, skórzaną mini i złotą bluzeczkę
z dekoltem. Zrobiła sobie ostry makijaż, podkreślając przy tym
oczy, obrysowując je czarną kredką i nakładają czarny cień na
powieki. Wytuszowała mocno rzęsy, usta pomalowała krwistą
szminką, a włosy rozprostowała. Teraz z zachwytem przeglądała
się w lustrze. Jednak brakowało jej czegoś… Wyjęła skórzaną
kurtkę i założyła ją. Tak, to było to. Szybko wyszła z domu.
Miała rację, każde z tych leni siedziało w pokoju...
***
Ze zdenerwowaniem
przemierzał następne pokoje. Obudził się po 21 i chciał z nią
pogadać, ale jej nie ma…
- Ruda! – Wrzasnął.
- Co? - Z pokoju
wychyliła się ruda, szczupła dziewczyna.
- Widziałaś Vivan? -
Zapytał. Pokręciła przecząco głową.
- Pewnie siedzi w Barze
u Luca, zawsze tam chodzi. – Mruknęła.
- A ty z nią nie
idziesz? - Zdziwił się. Dziewczyna pokiwała smutno głową.
- Rodzice mnie szukają…
- Skąd wiesz? -
Zirytował się.
- Blaise mi napisał –
Mruknęła, rumieniąc się mocno. Nic już na to nie odpowiedział,
tylko podniósł brew do góry.
- Idź lepiej jej
szukaj – Powiedziała. Zmartwiony pokręcił głową i wyszedł
przed dom, by teleportować się przed Bar. Poszedł od tyłu i
pokazując różdżkę, wszedł bez problemu. Po chwili stał już
na, lekko oświetlonym czerwonym światłem, parkiecie. Ledwo ją
poznał, miała obcisłą, złotą, ledwo zakrywającą jej atuty
bluzeczkę i króciutką spódniczkę, a do tego ostry makijaż.
Siedziała z dwoma blondynkami. Obydwie były ubrane w zielone
sukienki i miały spokojne makijaże, jednak po ich zachowaniu
zauważył, że były to puste laleczki. Siedziała na jednym z
wysokich, czerwonych krzeseł i paliła mugolskiego papierosa, mocno
się zaciągając. Była trupio blada, a usta wyginały się we
wrednym uśmiechu. Oczy miała przymknięte i nieobecne, choć
dziewczyny coś do niej mówiły. Nagle rozbłysły, patrząc w jego
kierunku i szukając czegoś wzrokiem za nim. Usta wygięły się w
złośliwym uśmiechu, a lewa brew podjechała do góry. Szepnęła
coś do dziewczyn, na co one, choć smutne, odeszły od brunetki.
Złośliwy uśmiech zmienił się w uwodzicielski, jednak oczy
pozostały puste. Zdziwiło go to, więc spojrzał za siebie.
Zauważył czarnowłosego, wysokiego chłopaka, z brązowymi oczami.
Podszedł do niej, by po chwili przywrzeć do niej w namiętnym
pocałunku. Stał jak sparaliżowany, oglądając scenę,
rozgrywającą się przed nim. Po chwili odepchnęła go od siebie.
Nachyliła się nad nim i szepnęła coś do ucha. Chłopak widocznie
się zmieszał, jednak zaraz podał dziewczynie saszetkę z czerwonym
proszkiem. Zobaczył jak wciska mu w dłoń jakieś banknoty i
odchodzi, ponętnie kręcąc biodrami, by za chwilę zasiąść na
jednym krzesełku przy Barze. Zaczął iść w jej stronę, gdy…
Kurwa i dlaczego mam lubić mugoli? Obok niej usiadł Marcus.
Zaczął ją zagadywać, a ta z miną niewiniątka sączyła swojego
drinka. Gdy tamten już wysuwał dłoń, by poprosić ją o taniec,
obok nich pojawił się Lucas. Szybko usiadł przy najbliższym
krzesełku, tak by móc słyszeć o czym mówią. Po chwili zawołał:
- MARCUS wypierdalaj z
mojego baru!
Chłopak już chciał
coś powiedzieć, gdy tamten kontynuował.
- Albo każę Ci
zapłacić rachunek za każdą dawkę. A może nawet odwiedzę twoich
rodziców…
Chłopak z nieciekawą
miną, szybko wyszedł z Baru. Poparzył jeszcze na brunetkę, która
teraz westchnęła ciężko.
- Dziękuję. –
Mruknęła.
- Nie wyglądałaś na
zniechęconą. Coś Cię gryzie?
Jego troska bardzo
denerwowała Młodego Mafloy'a, to on powinien tam stać i pocieszać
ją.
- Masz złoty sen? -
Mówiąc to, patrzyła wszędzie, tylko nie w oczy przyjaciela.
- Mam ale... Hermino,
ty nigdy nie… Brzydziłaś się nim. Mówiłaś, że przez niego
nic się nie czuje. Tylko dlatego nauczyłem Cię sztuki panowania
nad ogniem, byś miała otwarte zmysły, a teraz chcesz je zagłuszać
takim świństwem?
- Chcę … Dobrze
wiesz, że z tego nie wyjdę. Próbowałam, miałam Post. Wiesz ile
wytrzymałam… 10 pierdolonych godzin! – W tym momencie popełniła
wielki błąd, bowiem spojrzała mu prosto w oczy. Chłopak otworzył
usta ze zdziwienia.
- Dlaczego nie pijesz
Vectum? Kocicy prawisz morały, a ty... - Uderzała pięścią w Bar.
- Nie udawaj mojego
szlachetnego ojczulka, Lucas! I nie praw mi morałów: To dzięki
mnie, jak moja Matka! - Wydarła się. Jej oczy zwęziły się w
szparki, a policzki zapłonęły czerwienią. Blondyn wiedział, że
nazywa ich tak tylko dla zachowania pozorów.
- Gubię się. –
Powiedziała pobladłymi wargami, po dłuższej chwili.
- Dobrze ... -
Pogrzebał chwilę za barem, by następnie podać jej fiolkę z białą
cieczą.
- Esencja Vectum, wypij
całość. Za chwilę naszykuję Ci złoty sen.
Dziewczyna uśmiechnęła
się szeroko.
- Dziękuje... Nie
wiem, co bym bez ciebie zrobiła…- Szatyn tylko uśmiechnął się,
ukazując rząd białych, lśniących zębów.
- Zginęłabyś w tym
śmierdzącym towarzychu. Złotko ty moje, co to za minka?
- Jaka? - Spytała,
przybierając maskę.
- Dlaczego
przyprowadziłaś Malfoy'a? Sama po poprzednim incydencie, zabroniłaś
go wpuszczać. On tu był sam? Fakt, przed jej przyjazdem zabalował,
ale że aż tak? - Westchnął i jednym chlustem opróżnił
szklaneczkę. Czas szokujących informacji część druga.
- Nie wiem, poznałam
go lepiej. Wiesz tak naprawdę jest fajny. - Na jej policzkach
wykwitły dwa, zdradliwe rumieńce. W tym momencie lewa brew obydwu
Panów podjechała do góry.
- Nie krytykuj. Wiem,
zawsze podobają mi się faceci, których mieć nie mogę. -
Westchnęła do nowej szklaneczki procentów.
- I tak i nie. –
Szatyn wydawał się odprzężony.
- Co u Steva? –
Zapytała, by zmienić temat, jednak wystarczyło jedno smutne
spojrzenie Lucasa, by wiedzieć, że dobrze nie jest.
- Przykro mi... –
Szepnął, jakby czekał na ukrzyżowanie.
Po policzku Hermiony
spłynęło kilka łez.
- Nie wierzę…
- On ją kochał, Herm
– Malfoy widział, jak zaciska szczęki.
- Tak KOCHAŁ… Idź,
przygotuj mi ten sen. – Westchnęła ciężko, gdy chłopak po
prostu wyjął z kieszeni złoty płyn. Zamknęła oczy… Gdy to
wypije nic nie będzie czuła, nikogo kochała… Przez całą dobę,
a później znów od początku. Żal, bo straciła Steva, gorycz. bo
czuje coś do Malfoy'a, a on do niej nic... Ale teraz, może
zapomnieć. Nie patrząc na nikogo, wyjęła flakonik z zimnej dłoni
przyjaciela i wypiła.
- I co czujesz? -
Spytał po chwili.
- Nic. Nic Luc,
kompletnie nic – Mruknęła.
Szatyn tylko pokiwał
smutno głową.
- Ehhh Hermi. -
Spojrzał jeszcze raz w jej brązowe tęczówki, by ujrzeć zamglone
spojrzenie, a następnie wstał i wszedł za Bar.
KOCHAM CIĘ!!! Dziękuję za dedykację! Ja nie jestem boska, tylko okropna! Błagam o wybaczenie na kolanach, że tak długo musisz czekac na sprawdzenie rozdziałów! Wybacz!!! Rozdział świetny! I ja wiem co będzie dalej! Ale jestem cicho, chociaż kurde mam ochotę po prostu krzyczec za to co im zmajstrowałaś! Ale czekam na happy end Buziaczki***
OdpowiedzUsuńDominika
Świetny rozdział ;D Twoje opowiadanie jest takie inne ale muszę przyznać, że mega mnie wciągnęło ♥
OdpowiedzUsuńJak zawsze ekstra! :D
OdpowiedzUsuńNie mam uwag i czekam na kolejny! Dodaj szybko.
Tymczasem zapraszam do mnie ;*
http://hermionariddle-story.blogspot.com/
zaczęłam dzisiaj i przeczytałam wszystko pisz szybciej bo nie wytrzymam
OdpowiedzUsuńZostałaś/eś nominowana/y do Liebster Blog Awards! Bardzo Ci gratuluję! Więcej informacji na: http://popwiadaniadhl.blogspot.com/2013/05/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńHappy end ! <3
OdpowiedzUsuńhappy end :)
OdpowiedzUsuń