niedziela, 19 maja 2013

Nie ona… Hermiona Granger/Riddle nie mogła zakochać się w Draconie Malfoy'u.



Autorka Przemawia ! 


A więc ...Tak wiem nie zaczyna się zdania ... 
Zacznę inaczej . 
W takim razie mamy już rozdział 13. 
Jak na moje zdolności to dużo bo zwykle kończyłam pisać po miej więcej   10 rozdziałach więc trzymam się  jakoś . I nie zamierzam przestać nie panikujcie...
Zastanawiałam się na jaki koniec liczycie ? 
Happpy End ? 
A może na odwrót ? 
Ja sama nadal nad tym główkuję ...
Tak więc jeśli chcecie coś zakomunikować o mojm opowiadaniu to jestem otwartana propozycje , musicie się jednak liczyć z tym moi kochani że jestem dość spaczoną umysłowo osobą więc różnie mogą się potoczyć ich losy... Na razie staram się trzymać jakoś w ryzach i miarowym smaku aby was moje opowiadanie nie zemdliło... 
A teraz po tej jakże długiej i bezcelowej wypowiedzi chciałam notkę dydykować mojei Becie która mimo że chora sprawdziła mi rozdział ! Dziękuje jesteś po prostu BOSKA !!!! 

 
Rozdział 13

Czasami ludzie po prostu nie mogą się odnaleźć …

Miałam wrażenie, że był zdenerwowany. Spojrzałam na zielonookiego, stojącego przede mną chłopaka.
- Herm, musimy porozmawiać. – Mruknął cichutko, uparcie wbijając wzrok w regał z książkami. Malfoy wyszedł, jak stwierdził: Trzeba znaleźć sobie kogoś do poobracania. Dziwne…, ale gdy to mówił, poczuła jakiś nieprzyjemny skurcz w żołądku. Westchnęła, nie chciała znów myśleć o blondynie. On mnie pewnie nawet nie lubi... znosi, ale nie lubi... chyba.
- O co chodzi, Angelo?- Mruknęła.
- Chodzi… Słuchaj Hermiono… Od zawsze mi się podobałaś. – Westchnął ciężko. - Kocham Cię. – Powiedział łapiąc jej dłonie. Wypuściła głośno powietrze. Zacisnęła powieki i leciutko się uśmiechnęła.
- Yhmm - Nie chciała go okłamywać dlatego wpiła się wargami w jego. Mile zaskoczony chłopak oddał gorący pocałunek. Jednak ku jej rozpaczy nie poczuła tego, co przy pewnym Ślizgonie. Westchnęła i delikatnie się od niego odsunęła.
- Pójdę już… Wpadnę rano. – W odpowiedzi dostał lekki uśmiech i przytaknięcie głową . - Na razie Miona! - Pomachał jej, gdy był przy drzwiach.
-Pa, Angelo! – Wysłała mu całusa, na co zachichotał.
***
Gdy Draco wrócił wieczorem, nie wyglądał najlepiej. Był pijany, miał zmierzwione włosy i ślady szminki na twarzy i szyji. Na ten widok lekko ją zemdliło. Nie wiedziała czemu, ale poczuła racjonalną złość, gorycz, smutek i... zazdrość?! Jednak postanowiła, że nie zobaczy po niej, ani krzty zdenerwowania.
- Her.. Hermiona oo… jak miło... - Lekko się zataczając, klapnął obok brunetki.
- Smoku jak miło Cię widzieć. - Posłała mu słodki uśmiech i ku zdziwieniu chłopaka, cmoknęła go w policzek, choć czuła niechęć, widząc jego stan, i poszła na górę.
Kurwa - Pomyślał optymistycznie. A tak się starał…
***
Leżała na łóżku i czytała swój ostatni wpis z pamiętnika. Tak Granger prowadzi pamiętnik. Zawsze uważała, że powinna zapamiętać złe, jak i dobre chwile .

Pamiętniku

Dzisiaj było inaczej, lepiej, dużo lepiej. Moje samopoczucie jest już znacznie lepsze i pomyśleć, że to wszystko przez Draco. Poprawia mi humor, jednak nie potrafi zniszczyć dwóch rzeczy… Nałogu i tego uczucia, które ogarnia mnie, gdy go widzę. Gdy całowaliśmy się w Barze Lucasa, było... Nie potrafię tego nazwać… Miałam ochotę, by trwało to wiecznie. Jednak… to nie powinno się wydarzyć...

Poczuła jak po policzkach płyną jej łzy. Nie ona… Hermiona Granger nie mogła zakochać się w Draconie Malfoy'u. Jednak, czy to już się nie stało? Wzięła do ręki pióro, które zawisło nad kremową kartką.

Pamiętniku.

Boli… Boli mnie całe serce. Angelo... Jesteśmy razem. Jednak czuję palące wyrzuty sumienia. Nie kocham go. Mam nadzieję, że kiedyś zapomnę do kogo należy moje serce. Draco… On jest inny, przy nim czuję się inaczej, lepiej, bezpieczniej, jak w domu. Kocham Go. Jednak wydaje mi się, że dla niego to tylko zabawa, misja wyznaczona przez mojego Ojca... Narkotyk… On już mi nawet nie pomaga. Na szczęście jest Lucas, on zawsze ma to, czego tak potrzebuję. Te kilka dni u mnie w domu, pomogły mi poznać jeszcze lepiej tego blondyna. Teraz wiem ile muszę stracić...

Choć mogę zadowolić się ochłapami...

Napisała po dłuższej przerwie. Z trzaskiem zamknęła zielony notes. Po chwili stała przed szafą, szukając czegoś odpowiedniego do ubrania. Musiała się rozerwać, a było dopiero po 19, więc nigdzie jej się nie spieszyło. Tym razem nie chciała brać nikogo do Baru. A już na pewno nie Malfoy'a, w końcu to o nim chciała zapomnieć… Z westchnieniem wybrała czarną, skórzaną mini i złotą bluzeczkę z dekoltem. Zrobiła sobie ostry makijaż, podkreślając przy tym oczy, obrysowując je czarną kredką i nakładają czarny cień na powieki. Wytuszowała mocno rzęsy, usta pomalowała krwistą szminką, a włosy rozprostowała. Teraz z zachwytem przeglądała się w lustrze. Jednak brakowało jej czegoś… Wyjęła skórzaną kurtkę i założyła ją. Tak, to było to. Szybko wyszła z domu. Miała rację, każde z tych leni siedziało w pokoju...
***
Ze zdenerwowaniem przemierzał następne pokoje. Obudził się po 21 i chciał z nią pogadać, ale jej nie ma…
- Ruda! – Wrzasnął.
- Co? - Z pokoju wychyliła się ruda, szczupła dziewczyna.
- Widziałaś Vivan? - Zapytał. Pokręciła przecząco głową.
- Pewnie siedzi w Barze u Luca, zawsze tam chodzi. – Mruknęła.
- A ty z nią nie idziesz? - Zdziwił się. Dziewczyna pokiwała smutno głową.
- Rodzice mnie szukają…
- Skąd wiesz? - Zirytował się.
- Blaise mi napisał – Mruknęła, rumieniąc się mocno. Nic już na to nie odpowiedział, tylko podniósł brew do góry.
- Idź lepiej jej szukaj – Powiedziała. Zmartwiony pokręcił głową i wyszedł przed dom, by teleportować się przed Bar. Poszedł od tyłu i pokazując różdżkę, wszedł bez problemu. Po chwili stał już na, lekko oświetlonym czerwonym światłem, parkiecie. Ledwo ją poznał, miała obcisłą, złotą, ledwo zakrywającą jej atuty bluzeczkę i króciutką spódniczkę, a do tego ostry makijaż. Siedziała z dwoma blondynkami. Obydwie były ubrane w zielone sukienki i miały spokojne makijaże, jednak po ich zachowaniu zauważył, że były to puste laleczki. Siedziała na jednym z wysokich, czerwonych krzeseł i paliła mugolskiego papierosa, mocno się zaciągając. Była trupio blada, a usta wyginały się we wrednym uśmiechu. Oczy miała przymknięte i nieobecne, choć dziewczyny coś do niej mówiły. Nagle rozbłysły, patrząc w jego kierunku i szukając czegoś wzrokiem za nim. Usta wygięły się w złośliwym uśmiechu, a lewa brew podjechała do góry. Szepnęła coś do dziewczyn, na co one, choć smutne, odeszły od brunetki. Złośliwy uśmiech zmienił się w uwodzicielski, jednak oczy pozostały puste. Zdziwiło go to, więc spojrzał za siebie. Zauważył czarnowłosego, wysokiego chłopaka, z brązowymi oczami. Podszedł do niej, by po chwili przywrzeć do niej w namiętnym pocałunku. Stał jak sparaliżowany, oglądając scenę, rozgrywającą się przed nim. Po chwili odepchnęła go od siebie. Nachyliła się nad nim i szepnęła coś do ucha. Chłopak widocznie się zmieszał, jednak zaraz podał dziewczynie saszetkę z czerwonym proszkiem. Zobaczył jak wciska mu w dłoń jakieś banknoty i odchodzi, ponętnie kręcąc biodrami, by za chwilę zasiąść na jednym krzesełku przy Barze. Zaczął iść w jej stronę, gdy… Kurwa i dlaczego mam lubić mugoli? Obok niej usiadł Marcus. Zaczął ją zagadywać, a ta z miną niewiniątka sączyła swojego drinka. Gdy tamten już wysuwał dłoń, by poprosić ją o taniec, obok nich pojawił się Lucas. Szybko usiadł przy najbliższym krzesełku, tak by móc słyszeć o czym mówią. Po chwili zawołał:
- MARCUS wypierdalaj z mojego baru!
Chłopak już chciał coś powiedzieć, gdy tamten kontynuował.
- Albo każę Ci zapłacić rachunek za każdą dawkę. A może nawet odwiedzę twoich rodziców…
Chłopak z nieciekawą miną, szybko wyszedł z Baru. Poparzył jeszcze na brunetkę, która teraz westchnęła ciężko.
- Dziękuję. – Mruknęła.
- Nie wyglądałaś na zniechęconą. Coś Cię gryzie?
Jego troska bardzo denerwowała Młodego Mafloy'a, to on powinien tam stać i pocieszać ją.
- Masz złoty sen? - Mówiąc to, patrzyła wszędzie, tylko nie w oczy przyjaciela.
- Mam ale... Hermino, ty nigdy nie… Brzydziłaś się nim. Mówiłaś, że przez niego nic się nie czuje. Tylko dlatego nauczyłem Cię sztuki panowania nad ogniem, byś miała otwarte zmysły, a teraz chcesz je zagłuszać takim świństwem?
- Chcę … Dobrze wiesz, że z tego nie wyjdę. Próbowałam, miałam Post. Wiesz ile wytrzymałam… 10 pierdolonych godzin! – W tym momencie popełniła wielki błąd, bowiem spojrzała mu prosto w oczy. Chłopak otworzył usta ze zdziwienia.
- Dlaczego nie pijesz Vectum? Kocicy prawisz morały, a ty... - Uderzała pięścią w Bar.
- Nie udawaj mojego szlachetnego ojczulka, Lucas! I nie praw mi morałów: To dzięki mnie, jak moja Matka! - Wydarła się. Jej oczy zwęziły się w szparki, a policzki zapłonęły czerwienią. Blondyn wiedział, że nazywa ich tak tylko dla zachowania pozorów.
- Gubię się. – Powiedziała pobladłymi wargami, po dłuższej chwili.
- Dobrze ... - Pogrzebał chwilę za barem, by następnie podać jej fiolkę z białą cieczą.
- Esencja Vectum, wypij całość. Za chwilę naszykuję Ci złoty sen.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuje... Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła…- Szatyn tylko uśmiechnął się, ukazując rząd białych, lśniących zębów.
- Zginęłabyś w tym śmierdzącym towarzychu. Złotko ty moje, co to za minka?
- Jaka? - Spytała, przybierając maskę.
- Dlaczego przyprowadziłaś Malfoy'a? Sama po poprzednim incydencie, zabroniłaś go wpuszczać. On tu był sam? Fakt, przed jej przyjazdem zabalował, ale że aż tak? - Westchnął i jednym chlustem opróżnił szklaneczkę. Czas szokujących informacji część druga.
- Nie wiem, poznałam go lepiej. Wiesz tak naprawdę jest fajny. - Na jej policzkach wykwitły dwa, zdradliwe rumieńce. W tym momencie lewa brew obydwu Panów podjechała do góry.
- Nie krytykuj. Wiem, zawsze podobają mi się faceci, których mieć nie mogę. - Westchnęła do nowej szklaneczki procentów.
- I tak i nie. – Szatyn wydawał się odprzężony.
- Co u Steva? – Zapytała, by zmienić temat, jednak wystarczyło jedno smutne spojrzenie Lucasa, by wiedzieć, że dobrze nie jest.
- Przykro mi... – Szepnął, jakby czekał na ukrzyżowanie.
Po policzku Hermiony spłynęło kilka łez.
- Nie wierzę…
- On ją kochał, Herm – Malfoy widział, jak zaciska szczęki.
- Tak KOCHAŁ… Idź, przygotuj mi ten sen. – Westchnęła ciężko, gdy chłopak po prostu wyjął z kieszeni złoty płyn. Zamknęła oczy… Gdy to wypije nic nie będzie czuła, nikogo kochała… Przez całą dobę, a później znów od początku. Żal, bo straciła Steva, gorycz. bo czuje coś do Malfoy'a, a on do niej nic... Ale teraz, może zapomnieć. Nie patrząc na nikogo, wyjęła flakonik z zimnej dłoni przyjaciela i wypiła.
- I co czujesz? - Spytał po chwili.
- Nic. Nic Luc, kompletnie nic – Mruknęła.
Szatyn tylko pokiwał smutno głową.
- Ehhh Hermi. - Spojrzał jeszcze raz w jej brązowe tęczówki, by ujrzeć zamglone spojrzenie, a następnie wstał i wszedł za Bar.

7 komentarzy:

  1. KOCHAM CIĘ!!! Dziękuję za dedykację! Ja nie jestem boska, tylko okropna! Błagam o wybaczenie na kolanach, że tak długo musisz czekac na sprawdzenie rozdziałów! Wybacz!!! Rozdział świetny! I ja wiem co będzie dalej! Ale jestem cicho, chociaż kurde mam ochotę po prostu krzyczec za to co im zmajstrowałaś! Ale czekam na happy end Buziaczki***
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;D Twoje opowiadanie jest takie inne ale muszę przyznać, że mega mnie wciągnęło ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze ekstra! :D
    Nie mam uwag i czekam na kolejny! Dodaj szybko.
    Tymczasem zapraszam do mnie ;*
    http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zaczęłam dzisiaj i przeczytałam wszystko pisz szybciej bo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś/eś nominowana/y do Liebster Blog Awards! Bardzo Ci gratuluję! Więcej informacji na: http://popwiadaniadhl.blogspot.com/2013/05/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń