Wiem że rozdział krótki jednak mogę wam obiecać że następny będzie już dłuższy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na peronie 9 ¾ jak
zawszy było pełno ludzi. Nasza bohaterka wraz z przyjaciółmi
poszukiwała pustego przedziału.
Gdy otworzyli jeden,
zastali w nim czarnowłosą i rudą czuprynę. Hermiona chciała
zamknąć przedział, gdy usłyszała głos Smoka.
- No, no, no… kogo to
ja widzę. Bliznowaty i Łasic. Ale my już wam nie przeszkadzamy,
zajmijcie się sobą chłopcy.
- Miłość! –
Krzyknął Logan. Pierwszy raz od kilku lat dziewczyna zaśmiała się
tak perliście. Draco posłał jej tak czarujący uśmiech, na jaki
było go tylko stać.
- Hermiona?! - Krzyknął
zdziwiony Harry, a Ron zrobił się cały czerwony.
- To ja! - Krzyknęła
dumna. - Ale ty Ronuś – zrobiła zatroskaną minę - ty powinieneś
w końcu zrobić coś z tym... - pokazała ręką na jego ubrania –
I radzę... – ciągnęła, nie zwracając uwagi na głośne śmiechy
przyjaciół, czerwonego jak burak Rona i wściekłego Wybrańca –
Jak już zajmiesz się sobą, to radzę to samo zrobić z Potterem. W
końcu robisz to tylko dla niego, nie? Teraz śmialiśmy się
wszyscy.
- Zdradliwa dziwka! -
Krzyknął czarnowłosy chłopak z okularami.
Wystarczyła tylko
sekunda, nim Draco zdążył wyciągnąć różdżkę. Jednak zanim
zdążył coś zrobić Ron walnął Harrego z całej siły pięścią
w twarz. Każdy z nas stał teraz jak oniemiały.
- Ja pierdziele… –
Odezwała się Ginny, zwracając na siebie uwagę.
- Ty też?! - Wysyczał
wściekle Harry, patrząc na rudowłosą. Po chwili Luiza po prostu
zatrzasnęła drzwi przedziału.
- Jak Mugole –
stwierdziła, kręcąc karcąco głową. – Brązowowłosa Spojrzała
na nią z lekkim żalem.
- Hermiona nie przejmuj
się... - odezwała się nieśmiało Megan po chwili.
- Wiem. - Jednak widząc
niepewne miny przyjaciół, przewróciła oczyma. – Ludzie, jakbym
przejmowała się tym wszystkim co o mnie mówią, już dawno sznur
bym sobie szykowała. – Ukradkiem spojrzała na niezadowoloną minę
Smoka. Po czym odwróciła się na pięcie i odeszła szukać nowego
przedziału.
***
Hermiona
Gdy tylko weszliśmy do
WS, zdałam sobie sprawę, że należę do Gryfindoru. Po pożegnaniu
się z przyjaciółmi, odeszłam w stronę ich stołu. Siedzieli tam
i patrzyli na mnie z niechęcią. Hmm… bywa. - Pomyślałam
i zasiadłam naprzeciw wybrańca. Uśmiechnęłam się z wyższością
i spojrzałam na dyrektora.
***
Od tego zdarzenia
minęło kilka miesięcy. Brunetka z dnia na dzień robiła się
coraz bardziej humorzasta i przygaszona. Fakt często zaglądała do
PWŚ, bo była tam mile widziana, jednak to jej nie zadowalało.
Nawet fakt, że Draco, mimo wszystko, z nikim się nie spotyka, nie
potrafił podnieść jej na duchu. Czuła się tak, jakby z każdym
dniem ktoś odbierał jej cząstkę duszy.
***
Był późny wieczór.
Siedziała na parapecie w swoim dormitorium, rysowała. Znowu… To
już był jej rytuał. Szkicowała swoje pragnienia, nic więcej.
Dziś sobie coś obiecała. Będzie się trzymać od nich z daleka.
Będzie się trzymać z daleka od Draco Malfoy'a.
***
Draco
Patrzył nieprzytomnym
wzrokiem na zielony sufit w swoim dormitorium. Nie rozumiał.
Przecież próbował już wszystkiego. Chociaż nie… Wiedział
czego jeszcze nigdy nie powiedział: KOCHAM CIĘ.
Dlaczego? Właśnie
Draco, dlaczego? - Zapytał sam siebie.
Nie bał się. On po
prostu... No, ok. Stchórzył. Pierwszy raz zależało mu tak
na kimś, ale stchórzył.
WEŹ SIĘ W GARŚĆ!
***
Wyszła z tego
czerwonego pokoju na błonia. Było zimno, ale czego się można było
spodziewać, gdy zostały tylko trzy dni do wyjazdu ze szkoły na
święta? Po tym mieli tu nie wracać, bo i tak zaliczyła cały rok
szkolny. Potter miał kłopoty ze zdrowiem, tak więc są nikłe
szanse, że wygra całą wojnę, co napawało wszystkich nadzieją i
radością.
- Hermiona! - Usłyszała
krzyk za sobą. Wystraszyła się tak, że ze strachu upuściła
notes z obrazkami.
Skierowała swoje
spojrzenie na rudego chłopaka.
- Weasley? Czego ode
mnie chcesz? - Warknęła niemile zaskoczona.
- Posłuchaj ja wiem,
że wiele nas różni… - z każdym wypowiedzianym słowem,
przybliżał się do niej – Ale musisz wiedzieć, że cię kocham!
Bardzo… i chciałbym… – na tym zakończył swoją wypowiedź,
wpijając się w jej wargi. Był natarczywy, wręcz brutalny i nie
pachniał tym zmysłowym zapachem, którym pachniał Malfoy...
Wyrywała się, jednak
on był nieustępliwy.
- Puść mnie! -
Krzyknęła przerażona, szukając różdżki. Jednak to okazało się
bezcelowe. Chłopak jednym ruchem wyrwał jej magiczny patyk i znów
pocałował. Jego usta były zimne, a ręka wręcz ściskała,
wyrywającą się brunetkę, w tali.
- Nienawidzę Cię! –
Krzyknęła, odpychając go od siebie. Weasley, potknął się i
upadł. Spojrzał w jej oczy z taką niechęcią i żalem, że aż ją
to przeraziło. Rzuciła się do ucieczki, lecz w połowie drogi
usłyszała wypowiadane słowa: Drętwota.
- Jeszcze mnie
pokochasz kotku – syknął jej do ucha.
Gdy znów miał naprzeć
na jej wargi, odleciał w tył, upadając z łoskotem w lodową
taflę.
- Nic Ci nie jest?! -
Krzyk niewątpliwie należał do jej brata. Nim się zorientowała,
została wyzwolona z tego durnego zaklęcia.
- Nie – warknęła.
Była zła, że okazała się słaba. Logan chciał jej pomóc,
jednak z prychnięciem podniosła się i rozejrzała dookoła. Megan
stała przy Ronie, z wymierzoną różdżką prosto w jego pierś,
Luiza stała obok Logana, a Ginny i Draco stali kawałek dalej i
patrzyli na nią z lekkim niepokojem. Pokręciła zirytowana głową.
Była im wdzięczna za pomoc, jednak było jej wstyd. Ona, córka
Voldemorta nie dała sobie rady z takim Weasleyem...
- Przynajmniej wiemy o
kim mowa w przepowiedni – ciszę przerwała Luiza Lestrange.
- Nic Ci nie jest? -
Jednak Brunetka zignorowała ostatnie pytanie. Podeszła do Rudzielca
i butem przechyliła jego głowę. Leciutko się schyliła i
podniosła różdżkę. Wycelowała ją w twarz młodzieńca. Była
jak w transie.
- Sesko - szepnęła
cicho, a na jego policzku pojawiła się czerwona smuga, która
biegła od skroni, aż do linii szczęki. Przycisnęła jego policzek
butem, uśmiechając się szyderczo. - Zginiesz marnie, Weasley –
warknęła wściekła, rzucając następne zaklęcie. - Crucio –
mruknęła cicho. Jednak chłopak nie zawył z bólu, a patrzył w
jej oczy z chęcią mordu. Uzyskawszy swój efekt opuściła różdżkę.
- Ścigajmy się kotku
- powiedziała to tak wdzięcznie, że na usta jej brata wypłynął
nikły uśmiech. - Złap mnie – krzyknęła, pozbierawszy swoje
porozrzucane rysunki i ruszyła w stronę zamku wolnym krokiem bo
wiedziała że i tak za nią nie pójdzie.
Rozdział świetny jak zwykle, już nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Zajebisty rozdział <3 Czekam na następny i życzę dużo weny :-*
OdpowiedzUsuńDlaczego Crucio, a ie avada? :D Super rozdzialik przeczytałam wszystko tylko wydaje mi sie, że Draco trochę teki miękki się zrobił..XD No nic czekam na następny rozdział. A czy mogłabyś mnie informować na hermiona-do-konca-granger.blogspot.com ?
OdpowiedzUsuńI serdecznie zapraszam również do czytania i komentowania.
Aha, no i mam nadzieję, ze kolejny rozdział bedzie zdecydowanie dłuższy.. :D:P
Weny życzę :)
Rouse
Eh miałam cichą nadzieję , że to Draco ją uratuje . Albo choć zobaczy te rysunki :( Ale to tylko takie tam moje nadzieje xD co tam i tak rozdział BOski :3
OdpowiedzUsuńKiedy następny !! Już nie mogę się doczekać :)
Dużo weny życzę <3 I błagam błagam pisz dłuższe rozdziały ;)
Nominowałam Cię do Liebster Awards ;)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz tutaj ;)
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/2013/06/liebsteraward-dostaamnominacje-od-avad.html