niedziela, 23 czerwca 2013

Zginiesz marnie, Weasley


 

Wiem że rozdział krótki jednak mogę wam obiecać że następny będzie już dłuższy. 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Na peronie 9 ¾ jak zawszy było pełno ludzi. Nasza bohaterka wraz z przyjaciółmi poszukiwała pustego przedziału.
Gdy otworzyli jeden, zastali w nim czarnowłosą i rudą czuprynę. Hermiona chciała zamknąć przedział, gdy usłyszała głos Smoka.
- No, no, no… kogo to ja widzę. Bliznowaty i Łasic. Ale my już wam nie przeszkadzamy, zajmijcie się sobą chłopcy.
- Miłość! – Krzyknął Logan. Pierwszy raz od kilku lat dziewczyna zaśmiała się tak perliście. Draco posłał jej tak czarujący uśmiech, na jaki było go tylko stać.
- Hermiona?! - Krzyknął zdziwiony Harry, a Ron zrobił się cały czerwony.
- To ja! - Krzyknęła dumna. - Ale ty Ronuś – zrobiła zatroskaną minę - ty powinieneś w końcu zrobić coś z tym... - pokazała ręką na jego ubrania – I radzę... – ciągnęła, nie zwracając uwagi na głośne śmiechy przyjaciół, czerwonego jak burak Rona i wściekłego Wybrańca – Jak już zajmiesz się sobą, to radzę to samo zrobić z Potterem. W końcu robisz to tylko dla niego, nie? Teraz śmialiśmy się wszyscy.
- Zdradliwa dziwka! - Krzyknął czarnowłosy chłopak z okularami.
Wystarczyła tylko sekunda, nim Draco zdążył wyciągnąć różdżkę. Jednak zanim zdążył coś zrobić Ron walnął Harrego z całej siły pięścią w twarz. Każdy z nas stał teraz jak oniemiały.
- Ja pierdziele… – Odezwała się Ginny, zwracając na siebie uwagę.
- Ty też?! - Wysyczał wściekle Harry, patrząc na rudowłosą. Po chwili Luiza po prostu zatrzasnęła drzwi przedziału.
- Jak Mugole – stwierdziła, kręcąc karcąco głową. – Brązowowłosa Spojrzała na nią z lekkim żalem.
- Hermiona nie przejmuj się... - odezwała się nieśmiało Megan po chwili.
- Wiem. - Jednak widząc niepewne miny przyjaciół, przewróciła oczyma. – Ludzie, jakbym przejmowała się tym wszystkim co o mnie mówią, już dawno sznur bym sobie szykowała. – Ukradkiem spojrzała na niezadowoloną minę Smoka. Po czym odwróciła się na pięcie i odeszła szukać nowego przedziału.

***

Hermiona

Gdy tylko weszliśmy do WS, zdałam sobie sprawę, że należę do Gryfindoru. Po pożegnaniu się z przyjaciółmi, odeszłam w stronę ich stołu. Siedzieli tam i patrzyli na mnie z niechęcią. Hmm… bywa. - Pomyślałam i zasiadłam naprzeciw wybrańca. Uśmiechnęłam się z wyższością i spojrzałam na dyrektora.

***

Od tego zdarzenia minęło kilka miesięcy. Brunetka z dnia na dzień robiła się coraz bardziej humorzasta i przygaszona. Fakt często zaglądała do PWŚ, bo była tam mile widziana, jednak to jej nie zadowalało. Nawet fakt, że Draco, mimo wszystko, z nikim się nie spotyka, nie potrafił podnieść jej na duchu. Czuła się tak, jakby z każdym dniem ktoś odbierał jej cząstkę duszy.

***

Był późny wieczór. Siedziała na parapecie w swoim dormitorium, rysowała. Znowu… To już był jej rytuał. Szkicowała swoje pragnienia, nic więcej. Dziś sobie coś obiecała. Będzie się trzymać od nich z daleka. Będzie się trzymać z daleka od Draco Malfoy'a.

***

Draco

Patrzył nieprzytomnym wzrokiem na zielony sufit w swoim dormitorium. Nie rozumiał. Przecież próbował już wszystkiego. Chociaż nie… Wiedział czego jeszcze nigdy nie powiedział: KOCHAM CIĘ.
Dlaczego? Właśnie Draco, dlaczego? - Zapytał sam siebie.
Nie bał się. On po prostu... No, ok. Stchórzył. Pierwszy raz zależało mu tak na kimś, ale stchórzył.
WEŹ SIĘ W GARŚĆ!

***

Wyszła z tego czerwonego pokoju na błonia. Było zimno, ale czego się można było spodziewać, gdy zostały tylko trzy dni do wyjazdu ze szkoły na święta? Po tym mieli tu nie wracać, bo i tak zaliczyła cały rok szkolny. Potter miał kłopoty ze zdrowiem, tak więc są nikłe szanse, że wygra całą wojnę, co napawało wszystkich nadzieją i radością.
- Hermiona! - Usłyszała krzyk za sobą. Wystraszyła się tak, że ze strachu upuściła notes z obrazkami.
Skierowała swoje spojrzenie na rudego chłopaka.
- Weasley? Czego ode mnie chcesz? - Warknęła niemile zaskoczona.
- Posłuchaj ja wiem, że wiele nas różni… - z każdym wypowiedzianym słowem, przybliżał się do niej – Ale musisz wiedzieć, że cię kocham! Bardzo… i chciałbym… – na tym zakończył swoją wypowiedź, wpijając się w jej wargi. Był natarczywy, wręcz brutalny i nie pachniał tym zmysłowym zapachem, którym pachniał Malfoy...
Wyrywała się, jednak on był nieustępliwy.
- Puść mnie! - Krzyknęła przerażona, szukając różdżki. Jednak to okazało się bezcelowe. Chłopak jednym ruchem wyrwał jej magiczny patyk i znów pocałował. Jego usta były zimne, a ręka wręcz ściskała, wyrywającą się brunetkę, w tali.
- Nienawidzę Cię! – Krzyknęła, odpychając go od siebie. Weasley, potknął się i upadł. Spojrzał w jej oczy z taką niechęcią i żalem, że aż ją to przeraziło. Rzuciła się do ucieczki, lecz w połowie drogi usłyszała wypowiadane słowa: Drętwota.
- Jeszcze mnie pokochasz kotku – syknął jej do ucha.
Gdy znów miał naprzeć na jej wargi, odleciał w tył, upadając z łoskotem w lodową taflę.
- Nic Ci nie jest?! - Krzyk niewątpliwie należał do jej brata. Nim się zorientowała, została wyzwolona z tego durnego zaklęcia.
- Nie – warknęła. Była zła, że okazała się słaba. Logan chciał jej pomóc, jednak z prychnięciem podniosła się i rozejrzała dookoła. Megan stała przy Ronie, z wymierzoną różdżką prosto w jego pierś, Luiza stała obok Logana, a Ginny i Draco stali kawałek dalej i patrzyli na nią z lekkim niepokojem. Pokręciła zirytowana głową. Była im wdzięczna za pomoc, jednak było jej wstyd. Ona, córka Voldemorta nie dała sobie rady z takim Weasleyem...
- Przynajmniej wiemy o kim mowa w przepowiedni – ciszę przerwała Luiza Lestrange.
- Nic Ci nie jest? - Jednak Brunetka zignorowała ostatnie pytanie. Podeszła do Rudzielca i butem przechyliła jego głowę. Leciutko się schyliła i podniosła różdżkę. Wycelowała ją w twarz młodzieńca. Była jak w transie.
- Sesko - szepnęła cicho, a na jego policzku pojawiła się czerwona smuga, która biegła od skroni, aż do linii szczęki. Przycisnęła jego policzek butem, uśmiechając się szyderczo. - Zginiesz marnie, Weasley – warknęła wściekła, rzucając następne zaklęcie. - Crucio – mruknęła cicho. Jednak chłopak nie zawył z bólu, a patrzył w jej oczy z chęcią mordu. Uzyskawszy swój efekt opuściła różdżkę.
- Ścigajmy się kotku - powiedziała to tak wdzięcznie, że na usta jej brata wypłynął nikły uśmiech. - Złap mnie – krzyknęła, pozbierawszy swoje porozrzucane rysunki i ruszyła w stronę zamku wolnym krokiem bo wiedziała że i tak za nią nie pójdzie.


5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny jak zwykle, już nie mogę się doczekać kolejnego :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział <3 Czekam na następny i życzę dużo weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego Crucio, a ie avada? :D Super rozdzialik przeczytałam wszystko tylko wydaje mi sie, że Draco trochę teki miękki się zrobił..XD No nic czekam na następny rozdział. A czy mogłabyś mnie informować na hermiona-do-konca-granger.blogspot.com ?
    I serdecznie zapraszam również do czytania i komentowania.
    Aha, no i mam nadzieję, ze kolejny rozdział bedzie zdecydowanie dłuższy.. :D:P
    Weny życzę :)
    Rouse

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh miałam cichą nadzieję , że to Draco ją uratuje . Albo choć zobaczy te rysunki :( Ale to tylko takie tam moje nadzieje xD co tam i tak rozdział BOski :3
    Kiedy następny !! Już nie mogę się doczekać :)
    Dużo weny życzę <3 I błagam błagam pisz dłuższe rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do Liebster Awards ;)

    Więcej informacji znajdziesz tutaj ;)

    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/2013/06/liebsteraward-dostaamnominacje-od-avad.html

    OdpowiedzUsuń