środa, 3 lipca 2013

Ja nic nie rozumiem?! Kocham Cię Granger, to rozumiem!!!


Człowiek czasem po prostu się przełamuje i chce, by było jak dawniej. Jednak nadal coś go trzyma i nie pozwala odejść od stanu, w jakim się znajduje.

Popatrzyła po sali lekcyjnej . W środku krzyczała, że nie chce taka być, że chce być dawną Hermioną . Ona chciała mieć uczucia, bardzo chciała. Jednak nie mogła. Myśl, że znów będzie cierpieć przerażała ją. Bo ona go pokochała. W tym momencie jej oczy zatrzymały się na blondynie. Stał i patrzył na nią bezradnym wzrokiem. W jej oczach pojawiły się łzy, lecz szybko zacisnęła powieki.
- Malfoy weź Weasley'a i jak tylko znajdziemy się w Malfoy Monor zanieś go do lochów – rozkazała.
- No dzieciaki ... - Snape był zmieszany. Pierwszy raz widział, jak córka Vlodemorta była taka zimna. Jest gorsza od Ojca - pomyślał zrozpaczony. Nowe pokolenie... - Czas w drogę. Zapraszam Panie do komina. -Zawahał się na chwile, gdy Hermiona spojrzała groźnie na dziewczyny, które zmierzały do kominka. Groźnie, ale i z dozą smutku w czekoladowych tęczówkach. Podeszła powolnym krokiem i stanęła między Luizą, a ścianą. Westchnęła tylko, biorąc garść zielonego proszku Fiu z woreczka, który podał jej blondyn. Gdy ich ręce się ze sobą otarły, z udawanym wstrętem odsunęła dłoń, wykrzywiając twarz w grymasie niezadowolenia. Musiała być silna, wiedziała to. Musiała, bo chciała ratować ostatnią cząstkę swej godności i serca, której jeszcze nie oddała Ślizgonowi.
Oddałaś mu całe serce! – Poprawiło ją sumienie. Dziewczyna tylko westchnęła. Wiedziała, że nie ma co się z nim kłócić, bo to szczera prawda.
- Malfoy Monor – krzyknęła, rzucając zielony proszek wprost w wygaszony kominek, tylko po to, aby zaraz miały pochłonąć ją jego zielone płomienie. Wpadła wprost na kremowy, puchowy dywan w salonie. Było to kwadratowe pomieszczenie z czekoladowymi ścianami i beżowymi akcentami. Otrzepała się z niepotrzebnego brudu, by za chwile paść na ziemię, przygnieciona ciężarem trzech przyjaciółek.
- O ja pierdole – wyjęczała cicho, a z jej gardła wydobył się stłumiony śmiech. Po chwili umilkła zdziwiona tym, że się śmiała.
Tak dawno tego nie robiłam – pomyślała.
Jej myśli przerwał śmiech dziewczyn. Sama poszkodowana też przyłączyła się do nich, leżąc na dywanie.
- Wstajemy – zawołała Megan i spojrzała na Hermionę poważnym wzrokiem.
- Śmiałaś się! - Zawołała blondynka, a jej niebieskie oczy na przekór stały się jasne i rozbawione.
- To świetnie – dodała Luiza.
- Megastycznie dobrze – zawołała Ruda, rozkładając ręce w geście uściskania przyjaciółki. W tym momencie, gdy Brunetka już się przełamywała, by wpaść w ramiona przyjaciółki, z kominka wypadł Smok i Diabeł i Wąż. Hermiona jakby wyrwana z transu odsunęła się od dziewczyny, przywdziewając maskę obojętności.
- Zdawało Ci się – warknęła i zostawiając zdziwionych chłopaków, wyszła z pomieszczania.
Wściekła Megan rzuciła mordercze spojrzenie chłopakom, a Luizie i Ginny opadły ręce i zrezygnowane pokręciły tylko głowami.
- Wszystko spieprzyliście – warknęła, choć wiedziała, że to co się stało nie było do końca ich winą . Jej przyjaciółka nie wiedziała jak poradzić sobie ze swoimi uczuciami i łatwiej było obwiniać za wszystko Draco , Blaisa. Głównie Draco. Za bardzo się nie pomyliła, prawda?
W tym momencie spojrzała na brata, który patrzył na przyjaciela ze smutkiem w oczach. Ku zdziwieniu dziewczyn, nie zaczęli się z nimi kłócić, tylko Zabinni poklepał blondyna po plecach i obydwoje wyszli z pomieszczenia.

***

Siedziała w fotelu i czytała książkę o transmutacji. Gdy tylko wrócili do domu, usiadła w nim, uprzednio rozpakowując rzeczy do szafy. Czasami tak w życiu bywa, że zagubiony człowiek odnajduje sens życia zakochując się, by później to stracić zanurzając się w morzu rozpaczy. Jednak nie ona. Ona, Hermiona Ridlle, się nie poddała. Nie załamała się. Ona zrobiła coś o wiele gorszego. Znienawidziła… znienawidziła samą siebie za to, że kocha. Wiedziała, że wszystko straciła. Straciła sens życia - Draco Malfoy'a. Fakt, mogła się z nim przyjaźnić, ale nie zniosłaby myśli, że jest na wyciągnięcie ręki, a jednak nieosiągalny. Nie dla niej. Z westchnieniem wstała z fotela. Wiedziała, gdzie musi iść. Powolnym krokiem wyszła z pokoju, kierując się do ogrodu. Szła jak w transie. Zagubiona, opuszczona i znienawidzona przez samą siebie. Z westchnieniem rozejrzała się dookoła, by następnie popchnąć drzwi. Przymrużyła oczy, próbując przyzwyczaić oczy do nastałeji jasności którą dawały promienie słońca . Podeszła do rzeźby jej pra pra babki i zastukała w nią różdżką. Klapa otworzyła się, ukazując jeden mały flakonik.
- Nawet nie próbuj – usłyszała dobrze znany jej głos. Odwróciła się w stronę mężczyzny.
- Blaise?- Zapytała, zaskoczona jego obecnością. Chłopak rzadko z nią rozmawiał, częściej wpadał do Ginny, czy Smoka...
- Nie rób tego – warknął, wyjmując z jej rąk flakonik. – Dlaczego chciałaś się zabić? - Spytał zdruzgotany. Westchnęła głęboko, siadając na ławeczce. Nie nawiedziła się tłumaczyć. Poczuła jak chłopak siada obok niej, a ona spojrzała bezradnie na swoje ręce.
- Bo... - zacisnęła powieki, gdy poczuła jak zabierają się pod nimi łzy. Sama nie wiedziała, kiedy zaczęła cicho pochlipywać.
- Bo? Serio, to jest odpowiedź? – Po dłuższej chwili patrzenia się na zatroskanego bruneta, postanowiła się odezwać, ówcześnie spuszczając wzrok.
- Co byś zrobił gdybyś kogoś kochał, a ta osoba kochałaby inną osobę? Czujesz, że bez niej nie masz po co żyć, więc teraz, gdy go nie masz, czujesz obrzydzenie do samej siebie za to, że nawet jeden człowiek nie może Cie pokochać. Gdybyś całe życie był odtrącany i właśnie w tej chwili, gdy się zakochujesz, ta osoba zabrałaby twoje serce, zostawiając palącą pustkę. Wiesz co wtedy czujesz? Nie... ty nie wiesz. Ty masz Gin, z czego jestem zadowolona, bo kocham ją jak siostrę. Ale ja wiem. Wtedy właśnie nienawidzisz siebie z całego serca za to, że pokochałeś, za to, że znów zostałeś odtrącony. Po tygodniach płakania w poduszkę, pomiatania światem i ludźmi, czytając jakąś książkę, wpadasz na ten pomysł. A wtedy zjawia się taki, o tu – pokazała Diabła podbródkiem – i niszczy twój plan. A może wtedy byłabym szczęśliwa? - Zielonooki siedział nieruchomo, patrząc na Gryfonkę swoimi mądrymi i bystrymi oczyma.
- Tak więc – specjalnie zawiesił głos, czekając, aż go poprawi. Dopiero, gdy schowała twarz w dłoniach zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. - W tym momencie walczyłbym o tę osobę. Nieważne, że kocha kogoś innego. Ja bym walczył i starał się z całych sił, aby tę osobę zdobyć. Ja byłbym gotów trwać przy tej osobie, chronić ją. Tylko ją, nawet jeśliby mnie nie kochała. Bo może się okazać, że tak naprawdę kocha właśnie mnie. - Zapadła chwila milczenia. Każde z nich pogrążyło się w swoich myślach. Nagle Diabeł dotknął jej bladego ramienia.
- Kto to? - Spytał śmiertelnie poważny. Dziewczyna spojrzała na niego i pokręciła przecząco głową. Wstała z ławki, przytulając kolegę.
- Jest bliżej niż myślisz. Dziękuję ci. Bardzo mi pomogłeś. - I odeszła. Sama nie wiedziała dlaczego nie chciała mu mówić. Ale Blaise miał rację. Musi go chronić, trwać przy nim, choćby jej serce miało rozpaść się na milion kawałków. ONA musiała się zmienić. Dla niego… dla siebie.
***

Specjalnie wcześniej zeszła na śniadanie, myśląc, że go nie spotka. Chciała być przy nim, ale jednak nadal go unikała. Nic dziwnego. Tyle wycierpiała. Już dłużej nie chciała. W jadalni był tylko jej ojciec, Snape, Lucjusz, Narcyza i Bell z Rufusem. No tak kompletnie zapomniała, że mieli dziś przyjechać.
- Cześć tatku - pocałowała go w policzek, siadając do stołu. Reszcie tylko skinęła głową. - Miło cię widzieć Bello. Jak zdrowie? – Spytała, z precyzją wysypując płatki do miski.
Czarnowłosa słysząc to, lekko się uśmiechnęła.
- Znakomicie Hermino. No opowiedz jak tam u ciebie? Dawno się przecież nie wiedziałyśmy. Od zerwania z Angelo minęło trochę czasu. Znalazłaś sobie kogoś?- Brunetka tylko niezauważalnie drgnęła, a jej twarz pokryła maska.
- To chyba nie twój interes Belatrix – warknęła, nie panując już dłużej nad emocjami. Wszyscy popatrzyli na nią z szokiem wymalowanym na twarzy. Jedynie Snape miał obojętną minę. Gryfonka odchrząknęła, przeklinając się w myślach.
- Przepraszam Bell. Trochę mnie poniosło. – Mruknęła zawstydzona. Kobieta jedynie uśmiechnęła się lekko.
- Nie ma sprawy. - Po kilku minutach bezcelowej rozmowy, do jadalni wszedł Draco.
- Dzień dobry – mruknął, a po chwili jego spojrzenie zatrzymało się na nienagannym ubiorze i makijażu brunetki. Ona też podniosła wzrok i w jednej chwili ich spojrzenia się skrzyżowały. Gdy tylko poczuła jak jej serce przyśpiesza, wstała z miejsca z zamiarem wyjścia z pomieszczenia.
- Przepraszam, ale chyba jednak nie jestem głodna. – I nie czekając na reakcję kogokolwiek prawie wybiegła z jadalni.
- Draconie? - Jednak chłopak się nie odezwał. Tylko stał i patrzył na przeciwległą ścianę. Naprawdę miał już dość tego, że wymykała mu się z rąk.
- Draconie? - Powtórzył ponownie Czarny Pan. Jednak chłopak w ciągu jednej sekundy zdecydował... Nie zwracając uwagi na zniecierpliwioną minę Voldemorta, wybiegł za dziewczyną. Szybko wbiegł po schodach i zobaczył ją w połowie korytarza.
- Vivan! Vivan poczekaj!!! - Krzyczał. Jednak dziewczyna nie zatrzymała się.
- Poczekaj!
Dzięki Bogu za moją kondycję – pomyślał, doganiając dziewczynę. Złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Dlaczego zwiałaś? - Dopiero teraz zobaczył łzy na jej policzkach. Nie panując nad niczym, po prostu ją przytulił.
- Przepraszam – szepnął cicho.
- Za co? - Zdziwiła się dziewczyna. Przecież to ona powinna go przepraszać.
- Za to, że przeze mnie płaczesz. – Dziewczyna załkała jeszcze głośniej i wyrwała się z jego uścisku.
- Nic nie rozumiesz – Szepnęła lekko drżącym głosem, po czym odwróciła się i zaczęła odchodzić.
Malfoy walczył sam ze sobą. Kochał ją, ale bał się jej tego powiedzieć.
Jestem tchórzem - pomyślał wściekły. - Niszczę miłość, bo boję się odrzucenia.
- Ja nic nie rozumiem?! Kocham Cię Granger, to rozumiem!!! - Raptownie się zatrzymała i odwróciła w jego stronę. Podbiegł do niej i złapał za ramiona.
- Powtórz to Draco, błagam powtórz… – Nie spełnił jej prośby, przynajmniej na razie, tylko pocałował ją delikatnie, przytulając do siebie. Poczuła jak jej kolana miękną, a po policzkach spływają łzy ulgi i szczęścia.
- Nie płacz. Wiem, że nie powinienem. – Zaśmiała się słysząc w jego głosie niepewność. Po chwili rzuciła mu się na szyję.
- Też Cię kocham Draco. – Mimo iż to nie było nic romantycznego, dla nich znaczyło wiele.
Spojrzeli sobie w oczy, każde próbujące odnaleźć odpowiedź na nurtujące ich pytania.
- Porozmawiajmy – odezwał się wreszcie chłopak. Brunetka tylko pokiwała głową na znak, że się zgadza. Szybko przeszli przez korytarz, by po chwili zamknąć się w jej pokoju.
Gdy upewniła się że drzwi są szczelnie zamknięte, a pokój wyciszony , spojrzała na siedzącego na łóżku chłopaka.
- Więc... ehmmm, słuchaj ja...- zaczęła, lecz Draco przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
- Hermiono kocham cię. Byłem tchórzem. Bałem przyznać się co do ciebie czuję, bo myślałem, że mnie odrzucisz. Jednak widząc... ja nie mogłem tego ukrywać. Hermiono Riddle kocham Cię od lat, szaleję za tobą i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Więc to o mnie mówił - pomyślała Gryfona - to o mnie mówił w tej klasie.
Dziewczyna musnęła jego usta, rozkoszując się tą chwilą. W końcu jest jej. Blondyn z niezwykłą czułością pogłaskał ją po policzku, nie pozwalając jej spuścić wzroku.
- Nigdy nie umiałam mówić o uczuciach, ale... Draco, ja... nie mogłam żyć z myślą, że mnie nie kochasz. Każdy dzień był dla mnie jak udręka. Czułam jak wysysa mnie od środka. Czułam, że tracę coś cennego. W końcu znienawidziłam… znienawidziłam siebie za to, że pokochałam ciebie. Bo widzisz... - na jej policzki wypłynął uroczy rumieniec – Ja nigdy nie.... mnie nikt nigdy nie uczył takich uczuć. Opiekunowie to byli despoci. A wtedy, gdy z dnia na dzień byłeś blisko mnie, ja... nie potrafiłam nad tym zapanować. - Odetchnęła gdy tylko to powiedziała. Spojrzała w jego oczy, w których iskrzyło się zdumienie, przeplatające się z miłością. Po chwili złożył na jej ustach pocałunek. Słodki i delikatny. Nie spieszyli się. Wiedzieli, że przed nimi długie, szczęśliwie życie. Po prostu to wiedzieli.
Rozmawiali tak jeszcze wiele godzin. Spragnieni swojej bliskości, co chwilę obdarzali się pocałunkami. Byli szczęśliwi. On – nie mógł sobie wybaczyć, że wcześniej nie spróbował, jednak teraz czuł, że ma wszystko. Nie chciał niczego innego, oprócz niej. Jej uśmiechu, czekoladowych oczu, zadziorności. Całej jej. Mimo wszystko czuł, że w każdej chwili może mu uciec. Ona – nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Dla niej to było jak bajka. Słodkie przeznaczenie na bladym tle. Wiedziała, że taka miłość zdarza się tylko raz. Kochała go jak jeszcze nigdy. Kochała go całego. Takiego jaki był.
Gdy dochodziła godzina kolacji chłopak po raz kolejny obdarzył ją pocałunkiem, tym razem namiętniejszym. Powoli zaczęła błądzić po jego torsie dłońmi.
- Jesteś dla mnie wszystkim, kochanie – szepnął jej do ucha. Tym razem to ona pocałowała jego, wplatając palce w jego włosy. Miał takie cudowne usta. Pocałunki w barze wydawały jej się niczym, w porównaniu z tymi, którymi obdarzał ją teraz.
- Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia, Draco – powiedziała cicho, lekko zaskoczona swoją wylewnością. Na jej policzki wstąpił rumieniec.
- Ślicznie się rumienisz. – Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, po czym wstał szybko, wyciągając dłoń w jej stronę.
- Idziemy? Jestem strasznie głodny. – Dziewczyna na te słowa tylko zaśmiała się perliście, ale podała mu dłoń.
- Ja też – odparła po chwili. Tym razem to on uśmiechnął się przewrotnie.
- A na co masz ochotę? – Szepnął jej do ucha.
- Na ciebie... – I nie czekając na odpowiedź, pocałowała go najbardziej namiętnie jak tylko potrafiła. Draco błądził swoimi dłońmi po jej plecach, zsuwając je po chwili na jej pośladki. Hermiona wygięła się w łuk, odchylając się lekko w tył.
Wykorzystał ten moment i zaczął składać pocałunki na jej szyi.
- Jesteś taka piękna… - Wymruczał przy jej skórze i przyciągnął ją bliżej siebie. Utonął całkowicie w pięknych, czekoladowych tęczówkach swojej dziewczyny. Bo nie mógł jej już inaczej nazywać. Była jego, tylko jego.
- Wiesz jakie będzie zamieszanie, jak pojawimy się na kolacji? - Spytała z uśmiechem. Chłopak tylko skrzywił się nieznacznie i odwrócił wzrok. Zdziwiona dziewczyna dotknęła jego policzka i spojrzała mu prosto w oczy.
- Coś nie tak? Nie musimy im o nas.... - nie dokończyła, bo wszedł jej w słowo.
- Nie chodzi o to... Jasne, że im powiemy, dlaczego byśmy nie mieli? - Zapytał z uśmiechem. – Kocham cię i mam zamiar obwieścić to całemu światu. – Pocałował ją namiętnie. Ona wyczuła jednak, że coś jest nie tak.
- Słuchaj. Wiem, że wiele ci zawdzięczam. Uratowałeś mi życie. Dzięki tobie zerwałam z tamtym światem, ale musisz zrozumieć, że się o ciebie martwię. Chcę byś mi ufał. – Mierzył jej nienaganną i nieustępliwą postawę. Wiedział, że teraz nie odpuści.
- Dziś rano, gdy wybiegłaś, twój ojciec próbował coś mi powiedzieć, a ja po prostu go zlałem i wybiegłem za Tobą, bez słowa wytłumaczenia... - słowa zawisły w powietrzu. Po chwili dziewczyna po prostu wybuchła śmiechem.
- I to cię martwi? Nie przejmuj się, on jest niegroźny… no nie dla nas przynajmniej – dopowiedziała po chwili.
- Gotowa? - Dziewczyna zamknęła oczy przed wejściem do jadalni. Odetchnęła głęboko, a po chwili poczuła jak chłopak przytula ją do siebie.
- Zawsze będę przy tobie Hermiono, nie bój się. Obiecuję, że nigdy Cię nie opuszczę. – Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym leciutko musnęła jego usta.
- Kocham cię Draco – szepnęła. Wziął ją za rękę i otworzył drzwi. Wszyscy zamilkli. Wiedzieli, że spóźnili się na kolację. Patrzyli na nich jakby widzieli ich po raz pierwszy. Tom, aż zakrztusił się herbatą, widząc, że jego córka trzyma Malfoy'a za rękę.
- Wy....razem? - Zapytał trochę mało logicznie.
- Tak, ojcze. – Ku zdziwieniu wszystkich, pierwszy wstał Logan. Ze srogą miną stanął naprzeciw blondyna, by po chwili serdecznie go przytulić.
- No już myślałem że Diabeł kłamie! Gratuluję!
- Pleciuga – warknął Smok, jednak oddał przyjacielski uścisk Logana.
- Gratuluję mała! - Złożył na jej policzku soczystego całusa. Wszyscy na sali wybuchli śmiechem, a napięta atmosfera rozpłynęła się tak szybko, jak się pojawiła.
Gdy Gryfonka zasiadła już na swoim miejscu, Czarny Pan spojrzał na córkę.
- A jednak znalazłaś miłość…


---------------------------------------------------------------------------------------


Nie mogę wprost uwierzyć że to już koniec. Ta opowieść jak każda inna znalazła swoje zakończenie , bo wszystko kiedyś będzie miało koniec jak trafnie zauważyła Dominika. Chciałam wam podziękować za komentarze i to że jesteście . W końcu  19020  wejść to nie tak mało . Wiem że nie było idealnie napisane jednak miejcie na uwadze to iż w tego bloga wkładam całe swoje serce tak jak w naukę formułowania zdań by wychodziły piękne historię. Serdecznie dziękuję też Dominice, za to że nie straciła do mnie cierpliwości i za wszelkie słowa otuchy jak i dobre rady . Mimo wszystko rozdział pragnę zadedykować każdemu czytelnikowi , pamiętajcie że każdy z was jest czarodziejem własnego życia. 
 *
Uściski Hermiona Grenger

10 komentarzy:

  1. Ale, że jak to koniec?! o_0 Nie no nie wierzę...
    Smutno mi trochę, ale tak czy inaczej dziękuje za te wszystkie rozdziały, które wzbudzały we mnie najróżniejsze emocje, mam nadzieję, że to nie koniec twojej przygody z Dramione :)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie :*
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. <3333333333333333
    Swietne ^^
    Bedziesz pisala jeszcze jakiegos bloga?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, Słonko... I to ma być tyle?
    Nie, no... ;(
    Ale ja nie chcę...
    Kurcze, spleść pożądanego komentarza nie potrafie!
    Smutno mi jak cholera...
    Cieszę się jak głupia z tego, że Herm jest z Draco, ale...
    Ehhh, Mam nadzieję, ze jednak będziesz coś jeszcze pisać...
    Moje pozdrowienia ;c
    Ściskam :*
    Smutna Rouse

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki ku*wa koniec?! Koniec? Ale taki na serio? Serio, serio? Nieee to nie moze byc koniec. Katergorycznie zabraniam Ci konczyc. A rozdzial cudny :D tylko ja chce jeszcze nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. o MÓJ MERLINIE! Czemu, kurcze koniec? Ja się dopiero rozkręcam tutaj czytając, a ty... Och nie... Ale będzie następny blog?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też nie mogłam uwierzyc że to koniec. Ale spokojnie dziewczyny wybłagam u Hermiony jeszcze epilog ;-) Przecież musi byc jakieś pożądne zakończenie! Ja ze swojej strony bardzo dziękuję autorce tego bloga za wszystko co dla mnie zrobiła. Skoro to ostatni rozdział pozwolę sobie na rozklejenie się.

    Wszystko na świecie przemija powoli.
    Szczęście i radośc i wszystko co boli.
    Wszystko przemija, tak chce przeznaczenie.
    Jedno nam tylko zostanie - wspomnienie.
    Więc kiedy wspomnisz te młode chwile,
    Które odeszły w blogspota dal,
    A które dały Ci szczęścia tyle,
    Poczujesz w sercu cichy, kłujący żal.
    Zatęsknisz wtedy do tej przeszłości,
    W której Ci jaśniał cały świat.
    Bo zapamiętaj, że czas młodości
    To najpiękniejszy życia czas!
    W nim są ludzie i czasy,
    O których się nie zapomina.
    Więc jeśli zapomnisz, że jestem,
    pamiętaj, że kiedyś byłam.

    Kochana zwykłe słowa to trochę za mało, by móc wyrazic w pełni swoje podziękowania. Jednak tylko tak mogę to uczynic. Mam nadzieję, że wybaczysz...
    Dziękuję za każdy dzień, który musiałaś przetrwac, czekając na poprawiony rozdział.
    Dziękuję za piękne opowiadanie, które mogłam pierwsza przeczytac.
    Dziękuję za wiarę we mnie i moje możliwości.
    Dziękuję za rozmowy na gg, od których wszystko się zaczęło.
    Dziękuję za każde Twoje słowo, które pozwoliło mi uwierzyc w siebie.
    Dziękuję za wspólną historię z pisaniem, która właśnie się rozpoczęła.
    Dziękuję za to, że stałaś się osobą, której mi tak brakowało.
    Dziękuję za to, że po prostu jesteś i dzielisz czas pomiędzy mnie.
    Tak zwyczajnie dziękuję...

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojejku już koniec ??? :( Szkoda, ten blog był rewelacyjny, nigdy go nie zapomnę. Świetnie piszesz. Mam nadzieję, że będzie jakiś inny blog twojego autorstwa, bo ten był nie z tego świata. Pozdrawiam.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE ZGADZAM SIĘ !!!!!!!!!!!!!!!!! Ma być ciąg dalszy. Z kilkudziesięciu blogów Ty byłaś i teraz też jesteś w mojej ukochanej 5. Nie wierzę, że będę musiała wybierać kolejny blog na Twoje miejsce. TO NIE FAIR. Powinien być ciąg dalszy. Dobrze, że wymusili na Tobie epilog. Czekam na niego ze zniecierpliwieniem. Pozdro M.

    OdpowiedzUsuń
  9. na Twojego bloga trafiłam nie dawno i powiem szczerze spodobał mi się. mam nadzieję, że dopiszesz coś jeszcze chociażby o tym co z Harry'm
    i Ronem

    OdpowiedzUsuń
  10. i zapraszam do mnie dracoihermiona-jesli-kochasz-to-walcz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń