Wszyscy na tym świecie mieli popieprzone życie. Lekarze, księża, prostytutki i gliny. Nieważne kim byłeś i ile zarabiałeś. Życie bywa ciężkie.
Hermiona
Leżałam na łożu i czytała jakąś książkę nie bardzo rozumiejąc co tam jest napisane. Byłam cała odrętwiała .Wstałam, odłożyłam książkę, wzięłam torebeczkę, do której schowałam obydwie sukienki i resztę swoich rzeczy i wyszłam. Miałam mieszane uczucia gdy stanęłam przed drzwiami Dracona . Co powie Gin na to, że ON ze mną przyjechał? Westchnęłam i zapukałam. Raz hipogryfowi... Nagle drzwi się otworzyły, a w nich staną uśmiechnięty Ślizgon.
-Pani do mnie? Jak miło... - wywróciłam oczami.
-Zbieraj się… - zrobił zdziwioną minę.
-Teraz?
-No raczej.
-Ale ci się śpieszy dziewczyno... No, ale dobra. Masz szczęście, że już się spakowałem.
Po chwili szliśmy do gabinetu Toma. Smok pierwszy zapukał i gdy usłyszał, że może wejść przepuścił mnie w drzwiach niechcący dotykając mojej łopatki. Po ciele rozszedł o się przyjemne ciepło.
-Witaj Panie.
-Och witaj Draconie, Hermiono Już jedziecie ? -pokiwałam głową nie zdolna do wypowiedzenia słów. Ciągle czułam przyjemne ciepło i to mnie niepokoiło . Jak on na mnie działał. Nie, on mi się nie mógł podobać.
-Widzisz tatku, chciałam się spotkać z Gin i może uda mi się, żeby się przyłączyła do twych szeregów. No i zostało trochę spraw w związku całym majątkiem... moich... opiekunów. – Pokiwał głową i wskazał ręką kominek. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Był ciepły, pachniał mocną whisky , tytoniem i jakmś mocnym, egzotycznym zapachem .
- Dziecino to TYLKO 3 dni. – wyszeptał w moje ciemnobrązowe loki.
-Wiem tatku. – mrukęłam i puściłam go. Uśmiechnął się .
-Pamiętajcie, że Zakon pilnuje twojego domu. Zachowajcie ostrożność. – mówiąc to popatrzył na mnie i na Dracona uważnie.
-Oczywiście Panie. – odrzekł, a ja kiwnęłam głową. Posłałam mu całusa i weszłam do kominka. Wzięłam garść proszku Fiuu i wypowiedziałam :
-Stacja pod Łzą.
Wypadliśmy w jakiejś małej cukierence . Otrzepałam ubrania i szybko wyszłam z kominka. Usłyszeliśmy kroki. Draco popatrzył na mnie niepewnie, a ja wzruszyłam ramionami .
-To nic.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka weszła wysoka blondynka z zielonymi, kocimi oczyma. Ubrana była w czarne obcisłe skórzane spodnie, zieloną bluzeczkę odsłaniającą pępek i glany. Jej jasne, proste włosy opadały na ramiona, a na twarzy zagościł uśmiech.
-Cześć Kotku. – zaćwierkałam i przytuliłam uradowaną dziewczynę . Kątem oka zobaczyłam zdzwioną minę Smoka. No tak, on nie zna mojego świata .
-No kogo to moje piękne oczy widzą. Hermiona! - zaśmiałam się. -Z każdym dniem piękniejesz. – zawołała. Popatrzyłam w jej zielone oczy. Miała sinice pod nimi, policzki jej się zapadły, a oczy miała zamglone. Skrzywiłam się .
-Coś ty ze sobą zrobiła Kocico? Założę się, że Luc wygląda podobnie.
-No co ty? Ja źle? Pfff... – widziałam jej skonsternowaną minę.
-Dobra, dobra. Nie mogłaś poprosić Luc'a o buteleczkę? – wkurzyłam się, bo wiedziałam, że mogła wejść w ciąg.
- Hermiona no co ty, skończyły się... - broniła się blondynka.
-Tym razem Ci się upiekło. – otworzyłam torebkę i wyjęłam 3 podłużne fiolki z białym płynem.
-Jesteś wielka. – zawołała uradowana .
-To nie jest mleko Kocico. Wiesz ile to kosztuje. -ostrzegłam.
-Jasne, jasne...
-Jedną jak zacznie Cię przymulać. - pokiwała głową, wyjęła różdżkę z glana i odesłała buteleczki.
Chwilę było cicho .
-Co u Steva? - zapytałam cicho. Zmarszczyła nosek
-Już mu lepiej . Trzyma się chłopina, ale biedak ciągle chodzi na jej grób. Myśli że to przez niego... wiesz, ale Alice była w... - wyszeptała, a po policzku spłynęła jej łza .
-Tak mi przykro. Wiesz, że jak już tam weszłam ona... ona... i ja...
- Wiem Hermiono . - pokiwała głową . Po chwili usłyszałyśmy znaczące chrząknięcie.
-O Kocico! To jest Draco... Draco Malfoy, Smoku to Kocica. - podali sobie dłonie.
-Miło mi. – widziałam jak ironicznie się uśmiecha .
-Taa, mi też. – odwróciła głowę w moją stronę .
-Czy on...?- wiedziałam, że specjalnie nie dokończyła. W końcu obydwie pochodziłyśmy z dobrych rodzin szlacheckich. No ona, bo ja już wiedziałam, że to nie byli moi rodzice. I obydwie chroniłyśmy swój mały słodki sekret.
-Nie Kocico.
-Aha. Tak przypomniało mi się Marcel Cię szukał – uśmiechała się wrednie .
- Daj spokój Kath. Ile można? - przewróciłam oczami . -Dobra, idziemy – zwróciłam się do Dracona .
Gdy tylko wyszliśmy z cukierni, Smok spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Co to był za eliksir?
-Ehmm... ten no... To był eliksir przeciw depresyjny – tak, był bardzo podobny do tego eliksiru i nie powinien się zorientować .
-To była mugolaczka?
-Taaaa, stara znajoma.
-A ten Stev ? - spojrzałam na niego wściekła .
-Co Cię to w ogóle obchodzi, mam Ci się spowiadać !? - zrobił urażoną minę
-No wiesz, ciekaw byłem...
-To się nie interesuj . Nie chcę o tym mówić .To moje życie ! - byłam wściekła ale nie na Draco, tylko na swoją bezsilności. W końcu Stevan był kim był, ale był też wspaniałym człowiekiem. Jego nie obchodziło nic. Kto kim był , jakiego pochodzenia. No i zakochał się w Alice, a ona była naprawdę wybuchowa i żyła własnym światem. Tylko on znalazł drzwi do jej pokręconej psychiki. I byli ze sobą aż postanowiła się powieść . I zostawiła Steva samego, a teraz on się stacza. Bo nie wierzyłam w to co powiedziała Kocica. Widziałam w jej oczach smutek gdy o nim mówiła, a to znaczyło tylko jedno : Jest źle.
-Słuchasz mnie?
-Co?
-Mówiłem, że nie chciałem Cię urazić. Po prostu interesuję się tobą i twoim życiem – mówiąc to uparcie patrzył w chodnik. Uśmiechnęłam się.
-Coś ty, nie gniewam się . Zresztą po prostu się o niego martwię . No i o to co pozostało z mojego domu. – zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie z uśmiechem.
Stanęliśmy przed dość dużym domem utrzymanym w ciemnych kolorach. Ściany domu były porośnięte ciemnozielonym pnączem, a przed nim rosły czerwono-czarne róże. Na środku przed furtką, aż do drzwi była oświetlana ścieżka zbudowana z jakiegoś ciemnego kamienia.
-To twój dom? - spytał zdziwiony. Skrzywiłam się.
-Taaaa... – popchnęłam furtkę i podeszłam do drzwi. Jednym ruchem różdżki zdjęłam zaklęcia i je otworzyłam. Od progu powitał mnie zapach egzotycznych kwiatów i głośna muzyka.
-Ruda się rozgościła – zaśmiał się Draco . Też się zaśmiałam i zamknęłam drzwi .
-Giiiiiiiiinyyyyyy!!! - nikt mi nie odpowiedział. Nagle poczułam jak związują mnie niewidzialne supły.Spojrzałam na Smoka, jego też związała . Zobaczyłam wyłaniającą się czarnowłosą dziewczynę.
-Gin to ja Hermiona!
-Jak nazywałaby się córka Nic'a? – warknęła, a jej oczy świeciły się chęcią mordu.
-Violetta. – supły puściły, a jej oczy złagodniały.
-Ginny, Draco też rozwiąż. – popatrzyła na mnie niepewnie ale rozwiązała go. Przytuliłam ją, widziałam jak Draco podnosi się z beżowego dywanu. Przynajmniej upadł na coś miękkiego, a zrobił to z gracją kotka. Był taki uroczy... Tym razem nie usłyszałam żadnego głosu, bo zdawałam sobie sprawę, każdą cząstką ciała, jak działał na mnie ten blondwłosy ślizgon. Posłał mi uroczy uśmiech i zmrużył seksownie oczy.
-Ładnie mieszkasz... Hermiono. – powiedział rozglądając się po dużym salonie.
-Dzięki. No Ginny, co Cię opętało? - nic nie powiedziała tylko z kieszeni jeansów wyjęła zniszczoną już kartkę.
Z każdym przeczytanym słowem robiłam coraz większe oczy.
Virginio,
Jako, że jesteś naszą córką postanowiliśmy Ci wybaczyć. Masz 5 dni na powrót do domu. Harry jest niepocieszony z twojej nieobecności. Chcieliśmy Cię też poinformować, że zostaniesz żoną Harrego, a gdy tylko wrócisz wstąpisz w szeregi Zakonu.
Artur i Molly
-Merlinie.– jęknęłam.
-Coś się stało? - zapytał zaciekawiony Smok. Bez słowa podałam mu kartkę .
Widziałam, że z każdym przeczytanym słowem na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmiech. W końcu zaczął się śmieć .
-Draco! To nie jest śmieszne! - spojrzał na mnie.
-Oczywiście, że nie kotku . To jest bardzo śmieszne.
- Malfoy, ty tleniona fretko! - krzyknęła czarnowłosa. Popatrzyłam na nią z naganą. Nie wiem dlaczego ale chciałam bronić honoru tego chłopaka. Tyle lat wyzwisk skierowanych w moja stronę, a teraz ja go bronię. No ale zmieniliśmy się oboje. Choć nie, to JA się zmieniłam .On, co dziwne zmienił się tylko w stosunku do mnie i przyjaciół. Widziałam, że każdego prócz mnie, Węża i Bri traktuje z zimną pogardą ale i tak mu wybaczyłam. Chciałam zacząć życie od nowa i zaczęłam.
-Hej, zamknij się ty ruda...
-Spokój!- popatrzyli na mnie. -Co cię tak rozśmieszyło Smoku?
- Och wiesz Vivan, cała ta sytuacja. Żona Potter'a, jak to brzmi... - teraz wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Hermiono, co on tu robi?- zielonooka zezowała na Slizgona, który przeglądał książki z zimnym zainteresowaniem.
-Wszystkie mugolskie. – marudził pod nosem.
-No, Smoku moi opiekunowie byli mugolami.
-No tak, tak. – zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Te oczy, usta, artystyczny nieład na głowie i ten uśmiech.To ciało... Potrząsnęłam głową wyganiając te myśli. Nie mogłam pokazać, że mi się podoba, bo pewnie by mnie wyśmiał .
-No właśnie Ginny, o tym chciałam z tobą porozmawiać. Widzisz okazało się, że... - i opowiedziałam jej o tym, jak dowiedziałam się, że jestem córką Czarnego Pana, o tym że chciałabym aby wstąpiła w jego szeregi no i o tym, że mam brata.
-Hermiona! Wiesz co to znaczy?!
-Ehmm no...- czarnowłosa wstała i zaczeła chodzić po pokoju.
-Ta przepowiednia...
-Jaka? - zdziwił się Draco. Zielonooka stanęła z głupia miną .
-Nie powiedziałaś mu?
-No Ginny, zapomniałam. – mruknęłam. Dziewczyna odwróciła się do Smoka i wyrecytowała :
- A czarny Pan spłodził potomkinię jego mocy. Jednak tylko ten, którego serce należeć będzie do niej, a nigdy nie będzie jej mógł mieć, będzie w stanie ją zgładzić. - widziałam jak z każdym słowem blednie.
-Riddle! Dlaczego nie powiedziałaś tego nikomu?! - był zdenerwowany, a jego czy ciskały błyskawice.
-Draco spokojnie... - złapał się za włosy.
-Jak mam być spokojny ?! -warknął
-Nie denerwuj się. No jużm przecież nic mi nie będzie – podeszłam do niego i wzięłam jego rękę z włosów.
Popatrzył mi w oczy. Widziałam jak powoli łagodnieją. Spojrzał na nasze splecione dłonie.
-Vivan... - puściłam jego rękę i odwróciłam się plecami aby ukryć zmieszanie.
-Nie kończ. Powiem ojcu jak wrócimy... o tej przepowiedni... - spojrzałam na zmieszaną Ginny.
-Ruda mam nadzieję, że wrócisz z nami ? - na chwile spojrzała dokładanie na mnie po czym kiwnęła głową.
-Jasne Hermiono . - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek .
- Dobra. Choć Smoku zaprowadzę Cię do twojego pokoju. Ginny, ty lepiej nie wychodź nigdzie przez TEN LIST.
- Ochh, taka głupia nie jestem, zresztą dziś czas mi się kończy. – zaśmiałam się i ruszyłam na górę po schodach. Czułam jego zapach gdy szedł za mną . Tak bardzo pragnęłam jego bliskości jednak wiedziałam, że nic takiego nie może się stać. W końcu nie chciałam być następna na liście....
-Tak więc, to twój pokój. Mój jest naprzeciwko, a Ginny na końcu korytarza. Jakbyś czegoś potrzebował zawołaj Bursztynkę. Tylko Draco, miej do niej trochę szacunku. Jest ze mną od pierwszej klasy i nie jest moja więc nie chciałabym aby odeszła. – spojrzał na mnie z ukosa.
- Panna Omnibusek ma skrzata? A to dopiero... - zaśmiał się na co ja odpowiedziałam sarkastycznym uśmiechem.
Cudne, błędów nie wyłapałam.
OdpowiedzUsuńFinite
to przeczytaj uważniej,
UsuńNaucz swoją betę, proszę, stawiania przecinków...
Imiesłowy zasługują na szacunek...
Co do części merytorycznej, bez zastrzeżeń...
I powiedz becie, ( rozdział pierwszy) że później pisze się przez Ó.
Alex
wiem jestem potworem, ale sama poprawiam blogi i stąd takie "zboczenie"
Treść fajna, pewnie jeszcze kiedyś tu zajrzę... jedno pytanie
Powiedziałabyś do Voldemorta Tatusiu??
Niewiem..może wydaje mi się że u autorki oberwała bym Crucio .
UsuńAle tu chodzi o to że Hermi ma znalezć swój Dom, swój mały kącik na świecie....
Wspaniały rozdział, ale czemu taki krótki!?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do mnie ;*
http://hermionariddle-story.blogspot.com/
napisałam Ci wcześniej komentarz na temat błędów, ale widzę, że ot tamtego wpisu już się nie pojawiają-duży plus :) świetna wyobraźnia, naprawdę bardzo mnie wciągnęło :) czekam na kolejną notkę i oby tak dalej !
OdpowiedzUsuńDziękuje Diament jak i Astori wspieracie mnie i jesteście Kochaniutkie!!!
UsuńFinite też dziękuje za komentarz.
Pozdrawiam ..:*
I znowu niedopatrzenie! Przecież skrzaty mają tylko czystkokrwiste rodziny lub mieszane!!! -,-
OdpowiedzUsuńale tak to ok <33
Pozdrawiam i zapraszam do mnie : dramione-ever.blogspot.com
Zero błędów. Od razu lepiej się czyta :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo mi się podoba :D
Zresztą uwielbiam opowiadania o tematyce Dramione oraz Hermionie Riddle
Weny życzę :]
a ja wylapalam blad powinno byc Ginevra, a nie Virginia, proszę http://harrypotter.wikia.com/wiki/Ginevra_Weasley c:
OdpowiedzUsuń