sobota, 20 kwietnia 2013

Popatrzył mi w oczy. Widziałam jak powoli łagodnieją. Spojrzał na nasze splecione dłonie.


Wszyscy na tym świecie mieli popieprzone życie. Lekarze, księża, prostytutki i gliny. Nieważne kim byłeś i ile zarabiałeś. Życie bywa ciężkie.

Hermiona

Leżałam na łożu i czytała jakąś książkę nie bardzo rozumiejąc co tam jest napisane. Byłam cała odrętwiała .Wstałam, odłożyłam książkę, wzięłam torebeczkę, do której schowałam obydwie sukienki i resztę swoich rzeczy i wyszłam. Miałam mieszane uczucia gdy stanęłam przed drzwiami Dracona . Co powie Gin na to, że ON ze mną przyjechał? Westchnęłam i zapukałam. Raz hipogryfowi... Nagle drzwi się otworzyły, a w nich staną uśmiechnięty Ślizgon.
-Pani do mnie? Jak miło... - wywróciłam oczami.
-Zbieraj się… - zrobił zdziwioną minę.
-Teraz?
-No raczej.
-Ale ci się śpieszy dziewczyno... No, ale dobra. Masz szczęście, że już się spakowałem.
Po chwili szliśmy do gabinetu Toma. Smok pierwszy zapukał i gdy usłyszał, że może wejść przepuścił mnie w drzwiach niechcący dotykając mojej łopatki. Po ciele rozszedł o się przyjemne ciepło.
-Witaj Panie.
-Och witaj Draconie, Hermiono Już jedziecie ? -pokiwałam głową nie zdolna do wypowiedzenia słów. Ciągle czułam przyjemne ciepło i to mnie niepokoiło . Jak on na mnie działał. Nie, on mi się nie mógł podobać.
-Widzisz tatku, chciałam się spotkać z Gin i może uda mi się, żeby się przyłączyła do twych szeregów. No i zostało trochę spraw w związku całym majątkiem... moich... opiekunów. – Pokiwał głową i wskazał ręką kominek. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Był  ciepły, pachniał mocną whisky , tytoniem i jakmś mocnym, egzotycznym zapachem .
- Dziecino to TYLKO 3 dni. – wyszeptał w moje ciemnobrązowe loki.
-Wiem tatku. – mrukęłam i  puściłam go. Uśmiechnął się .
-Pamiętajcie, że Zakon pilnuje twojego domu. Zachowajcie ostrożność. – mówiąc to popatrzył na mnie i na Dracona uważnie.
-Oczywiście Panie. – odrzekł, a ja kiwnęłam głową. Posłałam mu całusa i weszłam do kominka. Wzięłam garść proszku Fiuu i wypowiedziałam :
-Stacja pod Łzą.
 Wypadliśmy w jakiejś małej cukierence . Otrzepałam ubrania i szybko wyszłam z kominka. Usłyszeliśmy kroki. Draco popatrzył na mnie niepewnie, a ja wzruszyłam ramionami .
-To nic. 
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka weszła wysoka blondynka z zielonymi, kocimi oczyma. Ubrana była w czarne obcisłe skórzane spodnie, zieloną bluzeczkę odsłaniającą pępek i glany. Jej jasne, proste włosy opadały na ramiona, a na twarzy zagościł uśmiech.
-Cześć Kotku. – zaćwierkałam i przytuliłam uradowaną dziewczynę . Kątem oka zobaczyłam zdzwioną minę Smoka. No tak, on nie zna mojego świata .
-No kogo to moje piękne oczy widzą. Hermiona! - zaśmiałam się. -Z każdym dniem piękniejesz. – zawołała. Popatrzyłam w jej zielone oczy. Miała sinice pod nimi, policzki jej się zapadły, a oczy miała zamglone. Skrzywiłam się .
-Coś ty ze sobą zrobiła Kocico? Założę się, że Luc wygląda podobnie.
-No co ty? Ja źle? Pfff... – widziałam jej skonsternowaną minę.
-Dobra, dobra. Nie mogłaś poprosić Luc'a o buteleczkę? – wkurzyłam się, bo wiedziałam, że mogła wejść w ciąg.
- Hermiona no co ty, skończyły się... - broniła się blondynka.
-Tym razem Ci się upiekło. – otworzyłam torebkę i wyjęłam 3 podłużne fiolki z białym płynem.
-Jesteś wielka. – zawołała uradowana .
-To nie jest mleko Kocico. Wiesz ile to kosztuje. -ostrzegłam.
-Jasne, jasne...
-Jedną jak zacznie Cię przymulać. - pokiwała głową, wyjęła różdżkę z glana i odesłała buteleczki.
Chwilę było cicho .
-Co u Steva? - zapytałam cicho. Zmarszczyła nosek
-Już mu lepiej . Trzyma się chłopina, ale biedak ciągle chodzi na jej grób. Myśli że to przez niego... wiesz, ale Alice była w... - wyszeptała, a po policzku spłynęła jej łza .
-Tak mi przykro. Wiesz, że jak już tam weszłam ona... ona... i ja...
- Wiem Hermiono . - pokiwała głową . Po chwili usłyszałyśmy znaczące chrząknięcie.
-O Kocico! To jest Draco... Draco Malfoy, Smoku to Kocica. - podali sobie dłonie.
-Miło mi. – widziałam jak ironicznie się uśmiecha .
-Taa, mi też. – odwróciła głowę w moją stronę .
-Czy on...?- wiedziałam, że specjalnie nie dokończyła. W końcu obydwie pochodziłyśmy z dobrych rodzin szlacheckich. No ona, bo ja już wiedziałam, że to nie byli moi rodzice. I obydwie chroniłyśmy swój mały słodki sekret.
-Nie Kocico.
-Aha. Tak przypomniało mi się Marcel Cię szukał – uśmiechała się wrednie .
- Daj spokój Kath. Ile można? - przewróciłam oczami . -Dobra, idziemy – zwróciłam się do Dracona .

Gdy tylko wyszliśmy z cukierni, Smok spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Co to był za eliksir?
-Ehmm... ten no... To był eliksir przeciw depresyjny – tak, był bardzo podobny do tego eliksiru i nie powinien się zorientować .
-To była mugolaczka?
-Taaaa, stara znajoma.
-A ten Stev ? - spojrzałam na niego wściekła .
-Co Cię to w ogóle obchodzi, mam Ci się spowiadać !? - zrobił urażoną minę
-No wiesz, ciekaw byłem...
-To się nie interesuj . Nie chcę o tym mówić .To moje życie ! - byłam wściekła ale nie na Draco, tylko na swoją bezsilności. W końcu Stevan był kim był, ale był też wspaniałym człowiekiem. Jego nie obchodziło nic. Kto kim był , jakiego pochodzenia. No i zakochał się w Alice, a ona była naprawdę wybuchowa i żyła własnym światem. Tylko on znalazł drzwi do jej pokręconej psychiki. I byli ze sobą aż postanowiła się powieść . I zostawiła Steva samego, a teraz on się stacza. Bo nie wierzyłam w to co powiedziała Kocica. Widziałam w jej oczach smutek gdy o nim mówiła, a to znaczyło tylko jedno : Jest źle.
-Słuchasz mnie?
-Co?
-Mówiłem, że nie chciałem Cię urazić. Po prostu interesuję się tobą i twoim życiem – mówiąc to uparcie patrzył w chodnik. Uśmiechnęłam się.
-Coś ty, nie gniewam się . Zresztą po prostu się o niego martwię . No i o to co pozostało z mojego domu. – zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie z uśmiechem.
Stanęliśmy przed dość dużym domem utrzymanym w ciemnych kolorach. Ściany domu były porośnięte ciemnozielonym pnączem, a przed nim rosły czerwono-czarne róże. Na środku przed furtką, aż do drzwi była oświetlana ścieżka zbudowana z jakiegoś ciemnego kamienia.
-To twój dom? - spytał zdziwiony. Skrzywiłam się.
-Taaaa... – popchnęłam furtkę i podeszłam do drzwi. Jednym ruchem różdżki zdjęłam zaklęcia i je otworzyłam. Od progu powitał mnie zapach egzotycznych kwiatów i głośna muzyka.
-Ruda się rozgościła – zaśmiał się Draco . Też się zaśmiałam i zamknęłam drzwi .
-Giiiiiiiiinyyyyyy!!! - nikt mi nie odpowiedział. Nagle poczułam jak związują mnie niewidzialne supły.Spojrzałam na Smoka, jego też związała . Zobaczyłam wyłaniającą się czarnowłosą dziewczynę.
-Gin to ja Hermiona!
-Jak nazywałaby się córka Nic'a? – warknęła, a jej oczy świeciły się chęcią mordu.
-Violetta. – supły puściły, a jej oczy złagodniały.
-Ginny, Draco też rozwiąż. – popatrzyła na mnie niepewnie ale rozwiązała go. Przytuliłam ją, widziałam jak Draco podnosi się z beżowego dywanu. Przynajmniej upadł na coś miękkiego, a zrobił to z gracją kotka. Był taki uroczy... Tym razem nie usłyszałam żadnego głosu, bo zdawałam sobie sprawę, każdą cząstką ciała, jak działał na mnie ten blondwłosy ślizgon. Posłał mi uroczy uśmiech i zmrużył seksownie oczy.
-Ładnie mieszkasz... Hermiono. – powiedział rozglądając się po dużym salonie.
-Dzięki. No Ginny, co Cię opętało? - nic nie powiedziała tylko z kieszeni jeansów wyjęła zniszczoną już kartkę.
Z każdym przeczytanym słowem robiłam coraz większe oczy.

Virginio,

Jako, że jesteś naszą córką postanowiliśmy Ci wybaczyć. Masz 5 dni na powrót do domu. Harry jest niepocieszony z twojej nieobecności. Chcieliśmy Cię też poinformować, że zostaniesz żoną Harrego, a gdy tylko wrócisz wstąpisz w szeregi Zakonu.

Artur i Molly

-Merlinie.– jęknęłam.
-Coś się stało? - zapytał zaciekawiony Smok. Bez słowa podałam mu kartkę .
Widziałam, że z każdym przeczytanym słowem na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmiech. W końcu zaczął się śmieć .
-Draco! To nie jest śmieszne! - spojrzał na mnie.
-Oczywiście, że nie kotku . To jest bardzo śmieszne.
- Malfoy, ty tleniona fretko! - krzyknęła czarnowłosa. Popatrzyłam na nią z naganą. Nie wiem dlaczego ale chciałam bronić honoru tego chłopaka. Tyle lat wyzwisk skierowanych w moja stronę, a teraz ja go bronię. No ale zmieniliśmy się oboje. Choć nie, to JA się zmieniłam  .On, co dziwne zmienił się tylko w stosunku do mnie i przyjaciół. Widziałam, że każdego prócz mnie,  Węża i Bri traktuje z zimną pogardą ale i tak mu wybaczyłam. Chciałam zacząć życie od nowa i zaczęłam.
-Hej, zamknij się ty ruda...
-Spokój!- popatrzyli na mnie. -Co cię tak rozśmieszyło Smoku?
- Och wiesz Vivan, cała ta sytuacja. Żona Potter'a, jak to brzmi...  - teraz wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Hermiono, co on tu robi?- zielonooka zezowała na Slizgona, który przeglądał książki z zimnym zainteresowaniem.
-Wszystkie mugolskie. – marudził pod nosem.
-No, Smoku moi opiekunowie byli mugolami.
-No tak, tak. – zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Te oczy, usta, artystyczny nieład na głowie i ten uśmiech.To ciało... Potrząsnęłam głową wyganiając te myśli. Nie mogłam pokazać, że mi się podoba, bo pewnie by mnie wyśmiał .
-No właśnie Ginny, o tym chciałam z tobą porozmawiać. Widzisz okazało się, że... - i opowiedziałam jej o tym, jak dowiedziałam się, że jestem córką Czarnego Pana, o tym że chciałabym aby wstąpiła w jego szeregi no i o tym, że mam brata.
-Hermiona! Wiesz co to znaczy?!
-Ehmm no...- czarnowłosa wstała i zaczeła chodzić po pokoju.
-Ta przepowiednia...
-Jaka? - zdziwił się Draco. Zielonooka stanęła z głupia miną .
-Nie powiedziałaś mu?
-No Ginny, zapomniałam. – mruknęłam. Dziewczyna odwróciła się do Smoka i wyrecytowała : 
- A czarny Pan spłodził potomkinię jego mocy. Jednak tylko ten, którego serce należeć będzie do niej, a nigdy nie będzie jej mógł mieć, będzie w stanie ją zgładzić. - widziałam jak z każdym słowem blednie.
-Riddle! Dlaczego nie powiedziałaś tego nikomu?! - był zdenerwowany, a jego czy ciskały błyskawice.
-Draco spokojnie... - złapał się za włosy.
-Jak mam być spokojny ?! -warknął
-Nie denerwuj się. No jużm przecież nic mi nie będzie – podeszłam do niego i wzięłam jego rękę z włosów.
Popatrzył mi w oczy. Widziałam jak powoli łagodnieją. Spojrzał na nasze splecione dłonie.
-Vivan... - puściłam jego rękę i odwróciłam się plecami aby ukryć zmieszanie.
-Nie kończ. Powiem ojcu jak wrócimy... o tej przepowiedni... - spojrzałam na zmieszaną Ginny.
-Ruda mam nadzieję, że wrócisz z nami ? - na chwile spojrzała dokładanie na mnie po czym kiwnęła głową.
-Jasne Hermiono . - uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek .
- Dobra. Choć Smoku zaprowadzę Cię do twojego pokoju. Ginny, ty lepiej nie wychodź nigdzie przez TEN LIST.
- Ochh, taka głupia nie jestem, zresztą dziś czas mi się kończy. – zaśmiałam się i ruszyłam na górę po schodach. Czułam jego zapach gdy szedł za mną . Tak bardzo pragnęłam jego bliskości jednak wiedziałam, że nic takiego nie może się stać. W końcu nie chciałam być następna na liście....
-Tak więc, to twój pokój. Mój jest naprzeciwko, a Ginny na końcu korytarza. Jakbyś czegoś potrzebował zawołaj Bursztynkę. Tylko Draco, miej do niej trochę szacunku. Jest ze mną od pierwszej klasy i nie jest moja więc nie chciałabym aby odeszła. – spojrzał na mnie z ukosa.
- Panna Omnibusek ma skrzata? A to dopiero... - zaśmiał się na co ja odpowiedziałam sarkastycznym uśmiechem. 

9 komentarzy:

  1. Cudne, błędów nie wyłapałam.
    Finite

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to przeczytaj uważniej,
      Naucz swoją betę, proszę, stawiania przecinków...
      Imiesłowy zasługują na szacunek...
      Co do części merytorycznej, bez zastrzeżeń...
      I powiedz becie, ( rozdział pierwszy) że później pisze się przez Ó.
      Alex
      wiem jestem potworem, ale sama poprawiam blogi i stąd takie "zboczenie"
      Treść fajna, pewnie jeszcze kiedyś tu zajrzę... jedno pytanie
      Powiedziałabyś do Voldemorta Tatusiu??

      Usuń
    2. Niewiem..może wydaje mi się że u autorki oberwała bym Crucio .
      Ale tu chodzi o to że Hermi ma znalezć swój Dom, swój mały kącik na świecie....

      Usuń
  2. Wspaniały rozdział, ale czemu taki krótki!?
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie ;*
    http://hermionariddle-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. napisałam Ci wcześniej komentarz na temat błędów, ale widzę, że ot tamtego wpisu już się nie pojawiają-duży plus :) świetna wyobraźnia, naprawdę bardzo mnie wciągnęło :) czekam na kolejną notkę i oby tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Diament jak i Astori wspieracie mnie i jesteście Kochaniutkie!!!
      Finite też dziękuje za komentarz.
      Pozdrawiam ..:*

      Usuń
  4. I znowu niedopatrzenie! Przecież skrzaty mają tylko czystkokrwiste rodziny lub mieszane!!! -,-

    ale tak to ok <33

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie : dramione-ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zero błędów. Od razu lepiej się czyta :D
    Opowiadanie bardzo mi się podoba :D
    Zresztą uwielbiam opowiadania o tematyce Dramione oraz Hermionie Riddle
    Weny życzę :]

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja wylapalam blad powinno byc Ginevra, a nie Virginia, proszę http://harrypotter.wikia.com/wiki/Ginevra_Weasley c:

    OdpowiedzUsuń